Tylko cztery ligi oparły się koronawirusowi. Rządzący trzymają tam ludzi za twarz

fot. Istiklol Duszanbe

Czy zastanawialiście się, które z najwyższych klas rozgrywkowych grają na świecie w czasie koronawirusowego paraliżu? Rzecz jasna prócz Białorusinów, gdzie Alaksandr Łukaszenka jeszcze kilka dni temu przekonywał, że nie ma co się bać, a co za tym idzie, liga grać musi. Ostatnio ta retoryka odrobinę się zmieniła i przewódca powoli dostrzega problem w społeczeństwie, ale… niewiele to zmienia dla piłki nożnej.

A gdzie jeszcze kopią futbolówkę? Gra Primus League, czyli topowe rozgrywki w… Burundi. Tak, w tym jednym z najbiedniejszych państw świata. Gdzie jeszcze? Cóż, ligę kontynuuje Liga Primera de Nicaragua. Innymi słowy, znów mamy do czynienia z grą w piłkę w państwie, które delikatnie mówiąc nie jest najlepiej rozwinięte gospodarczo i ekonomicznie.

Gdzie jeszcze? W Tadżykistanie dobrze ma się ichniejsza „wyszejszaja liha”. O tyle ciekawe, że w tym kraju, gdzie notorycznie łamane są prawa człowieka, nie wykryto oficjalnie żadnego przypadku koronawirusa. FK Istiklol Duszanbe będzie walczył o kolejny z rzędu tytuł mistrzowski. O tyle dobrze, że niektóre mecze odbywają się bez kibiców…

Wniosek jest prosty. Grają tam, gdzie władza wie wszystko najlepiej, a społeczeństwo nie ma zbyt wiele do powiedzenia. Gdzie panuje bieda, a rząd nie zamierza dostrzegać zagrożeń. Jak to się skończy?

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.