W minionym tygodniu Atletico Mineiro po raz pierwszy od 50 lat sięgnęło po mistrzostwo Brazylii. Aby to uczcić klub zaproponował kibicom darmowe tatuaże. Na reakcje fanów nie trzeba było długo czekać.
W sumie to nie dziwi. Taki sukces, po takim okresie, to zawsze powód do bardzo wyrazistego świętowania. A tatuaże… zostają. To może być piękna pamiątka.
Klub wraz ze sponsorem MRV, czyli największą brazylijską firmą budującą domy, po zwycięstwie 3:2 nad EC Bahia, przypieczętowali triumf w Brasileirão i wymyślili jak można oryginalnie podejść do tematu świętowania.
Sympatykom nie przeszkodził nawet deszcz. Niemal 1000 fanów ustawiło się w kolejce, by zapewnić sobie jeden z czterech rodzajów tatuażów. Organizatorzy sprowadzili na MRV Arenę, obiekt będący jeszcze w budowie, około 30 tatuażystów.
Każdy mógł zdecydować, czy chce obrazek z trofeum, koguta, czyli klubową maskotkę, napis „Wygrał Kogut!”, lub tatuaż stadionu.
Ile to kosztowało? W sumie to nic. Każdy miał tylko przynieść kilogram żywności na cele charytatywne.
Warto poświęcić jeszcze chwilę MRV. Firma założona przez Rubensa Menina, była jednym z dobroczyńców pożyczających klubowi pieniądze bez oprocentowania. Dzięki temu ściągnięto m.in. Hulka oraz Diego Costę.
Jestem absolutnie zwariowany na punkcie sportu, przede wszystkim piłki nożnej. Niby często mówię, że czas zmienić branżę, ale to czcze gadanie, gdyż jestem pracoholikiem, a taka praca sprawia mi mnóstwo radości.