Cykl #ZaglądamyDoPortfela to analizy finansów największych klubów w Polsce. Pod tym hashtagiem przedstawiam najważniejsze informacje o spółkach, które opieram na sprawozdaniach finansowych i wiadomościach z lokalnych mediów. Docelowo chcę opracować każdy klub występujący w Ekstraklasie, a wraz z publikacją nowych danych odświeżać teksty i pokazywać dynamikę zmian.
1. Struktura właścicielska
Spółkę Lechia Gdańsk SA powołano w 2009 roku. Od tamtej pory większość głosów na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy należy do jednego dominującego podmiotu, a pozostała część do grupy osób fizycznych.
Lechia, jaką znamy dzisiaj narodziła się w 2014 roku, kiedy pakiet większościowy przeszedł z rąk rodziny Kucharów do niemieckiej grupy ETL. W praktyce zmienił się właściciel spółki Wrocławskie Centrum Finansowe, która posiadała większość akcji klubu. WCF zostało przejęte przez szwajcarską spółkę W&C Vermogensgesellschaft AG, w której głównym akcjonariuszem była grupa ETL. Zmieniła wtedy nazwę na Lechia Investment Sp. z o.o.
W 2017 roku dokonano zmiany nazwy spółki z Lechia Investment Sp. z o.o. na Lechia Rights Managament Sp. z o.o. oraz zmianę siedziby – z Krakowa na Gdańsk. Było to związane ze zmianą właściciela firmy, z W&C Vermögensgesellschaft AG na Advancesport AG, którą założył w 2010 roku w Kolonii Adam Mandziara. Obecnie niemiecka spółka należy do Philippa Wernze, czyli syna Franza Josefa Wernze.
Advancesport AG współpracowała wcześniej z klubem. Sfinansowała chociażby transfery do klubu takich piłkarzy jak Nikola Leković, Stojan Vranjes i Paweł Stolarski.
– Ta transakcja nie zmienia niczego, jeśli chodzi o to, kto pozostaje większościowym udziałowcem Lechii Gdańsk. Nie ma ona wpływu na bieżące funkcjonowanie klubu. Zdecydowaliśmy się na zmianę struktury, która w rezultacie ułatwi wszelkie czynności biznesowo-prawne związane ze spółką, czy chociażby uprości procedury podatkowe – komentował Wernze-senior na łamach oficjalnej strony klubu w październiku 2017 roku.
W praktyce, klub od 8 lat należy do jednej osoby – Franza Josefa Wernze, który kontroluje także trzecioligowy niemiecki klub FC Viktoria Köln oraz 4-ligowy 1.FC Lokomotive Leipzig.
Według informacji „Interii Sport”, gdy Franz Josef Wernze przejmował w 2014 roku klub jego aktywa były szacowane na 900 milionów euro. Niemiec majątek zawdzięcza założeniu firmy ETL (European Tax and Law), która specjalizuje się w konsultingu i doradztwie podatkowym.
ETL-Gruppe to największa niemiecka firma doradztwa podatkowego z rocznym obrotem przekraczającym 1,2 miliarda euro (!). Dla porównania obrót Grupy Amica (pośredniego właściciela Lecha Poznań) to ok. 0,75 miliarda euro. Grupa założona w 1971 roku zatrudnia obecnie ponad 14000 pracowników, w tym ponad 1500 doradców podatkowych, prawników, audytorów i doradców zarządczych. Obecnie grupa ma około 210.000 klientów w około 870 biurach w całych Niemczech. Dodatkowo Grupa ETL działa w prawie 50 krajach na całym świecie pod marką „ETL Global”.
W przeszłości Wernze wspierał najbardziej znany klub z Kolonii, 1. FC Köln. Niemiec określany był mianem “szarej eminencji”. To on sfinansował przejście do tego klubu z Lecha Poznań Sławomira Peszki (w styczniu 2011 roku, za 500 tys. euro) oraz pośredniczył w transferze Lukasa Podolskiego do Arsenalu (latem 2012 roku, za 15 mln euro).
W 2012 roku Maciej Stolarczyk na łamach „Onet Sport” pisał, że kibice 1. FC Köln, zarzucali mu nadmierną chęć generowania zysków, a nie zorientowanie na dobro klubu. Wernze wyłożył pieniądze na pozyskanie Peszki, ale zagwarantował sobie procent od przychodów z następnego transferu zawodnika. Zdaniem niemieckiego „Bilda”, kiedy Polak był w dobrej formie i wzbudzał zainteresowanie innych klubów, Wernze naciskał na władze klubu, żeby go sprzedały. Zrealizowałby tym samym zysk z inwestycji, jednak osłabiając zespół.
Najbliższym współpracownikiem Niemca jest Adam Mandziara, który pozostaje z nim w stałym kontakcie. Regularnie składa mu sprawozdania z działalności spółki, konsultuje najważniejsze decyzje i dba o rozwój klubu.
To, co zmieniło życie Mandziary to współpraca z niemieckim menadżerem piłkarskim Wolfgangiem Vöge. Były piłkarz m.in. Bayeru Leverkusen w latach 90. XX wieku mocno działał na polskim rynku, pośrednicząc w wyjazdach polskich zawodników do zachodnich klubów.
Zgodnie z informacjami z portalu „LechiaHistoria.pl”, Adam Mandziara pomagał w transferach reprezentantom Polski: Jackowi Krzynówkowi, Kamilowi Kosowskiemu czy Radosławowi Kałużnemu.
Z usług agencji, którą prowadzi Vöge – International Football Management GmbH (IFM) – korzystał m.in. Jakub Błaszczykowski, Tranquillo Barnetta i Tom Starke. Obecnie w swoim portfolio posiada wielu zawodników z rynku DACH. Polakom najwięcej powiedzą nazwiska Macieja Gajosa z Lechii, Romana Bürkiego i Manuela Akanjiego z Borussii Dortmund.
Adam Mandziara działał również przy Wiśle Kraków, kiedy współpracował z Hubertem Praskim, doradcą i prawnikiem ówczesnego właściciela Wisły, Bogusława Cupiała.
Pierwsze podejście do Lechii wykonał w 2005 roku, kiedy wykorzystał znajomość ze Sławomirem Wojciechowskim, piłkarzem klubu. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, ale 9 lat później udało się sfinalizować transakcję i Mandziara został prokurentem klubu. Pół roku później rada nadzorcza Lechii powołała Mandziarę na stanowisko prezesa zarządu. Funkcję tę pełnił kilkukrotnie, na zmianę z zasiadaniem w radzie nadzorczej klubu.
Obecnie prezesem klubu jest Paweł Żelem, były prezes Piasta Gliwice i Śląska Wrocław. Zastąpił na tym stanowisku właśnie Mandziarę, w wyniku zmian przeprowadzonych w kwietniu ubiegłego roku. Ten drugi został przewodniczącym rady nadzorczej.
Warto dodać, że 2 lata temu sąd w Nyonie zwolnił 587 576 euro (ok. 2,5 mln zł), które UEFA zamroziła w jego sporze z Wisłą Kraków trwającym od kilkunastu lat. Część tych środków pochodziła z gry Wisły w Lidze Europy UEFA. Jak można było przeczytać w “Przeglądzie Sportowym”, Mandziarze należało wypłacić także 457 tys. euro, również w wyniku sporu o zaległe prowizje od transferów dotyczących zawodników Wisły, m.in. Macieja Żurawskiego do Celticu.
Podsumowując tę część, w ostatnich latach wiele działo się w gabinetach Lechii. Dochodziło do zmian właścicielskich, w zarządzie klubu i radzie nadzorczej, ale summa summarum klub należy do Franza Josefa Wernze, a jego prawą ręką i wykonawcą strategii jest Adam Mandziara.
W ostatnich dniach znowu głośno jest o zmianach w akcjonariacie klubu. Piotr Koźmiński z portalu „WP SportoweFakty” opublikował tekst, zgodnie z którym jednym z podmiotów mających wejść do gdańskiego klubu jest Pacific Media Group. grupa inwestycyjna, która ma już udziały w kilku europejskich klubach. Mandziara w rozmowie z dziennikarzem przyznał, że właściciel klubu dąży do sprzedaży co najmniej części udziałów w klubie.
Pacific Media Group posiada udziały m.in. w niemieckim 1.FC Kaiserslautern, szwajcarskim FC Thun, belgijskim KV Oostende, AS Nancy z Francji, FC Den Bosch z Holandii, Barnsley FC z Anglii i duńskiego Esbjerga fB.
Każdy z wymienionych zespołów osiąga od czasu wejścia PMG gorsze wyniki, a Nancy i Barnsley obecny sezon zakończą spadkami do niższych lig.
Głównymi zarządzającymi PMG są Chien Lee i Paul Conway. Próżno jednak szukać o nich jakichkolwiek rzetelnych informacji, a źródło pochodzenia ich majątków nie są jasne. Mówimy więc o zupełnie innych inwestorach niż Wernze, o złej reputacji i opinii wśród kibiców przejętych już klubów. Miejmy nadzieję, że klub trafi w ręce poważnych ludzi, którzy nie zniszczą tego, co udało się zrobić w ostatnich 8 latach.
2. Przychody netto ze sprzedaży
W porównaniu do sezonu 2016/17 przychody ogółem klubu spadły o 23.4% (o 17 mln zł). Klub nie udostępnia struktury przychodów za ten okres. Jedynie w ostatnim sprawozdaniu podano więcej informacji.
W drugim pandemicznym sezonie klub dostał mocno po kieszeni w postaci ograniczonej sprzedaży biletów. Te wpływy wyniosły jedynie 767 953 zł, w tym jedynie 10 215 zł ze sprzedaży karnetów. Oficjalnie klub postanowił ich nie oferować kibicom, w związku z niepewną sytuacją epidemiologiczną w kraju.
Sponsorem głównym klubu jest Energa, której 91% akcji posiada PKN ORLEN SA.
3. Koszty działalności operacyjnej
Lechia w ostatnich 2 sezonach obniżyła koszty funkcjonowania. Po części zmusiła ją do tego pandemia, ale też przygotowywanie klubu pod sprzedaż. W tym celu należało poprawić wyniki finansowe i zmniejszyć zadłużenie.
Klub w sezonie 2020/21 obniżył koszty działalności operacyjnej względem sezonu 2016/17 o ponad 25%, tj. o 16,8 mln zł.
„Budżet klubu w roku obrotowym 2016/17 był najwyższy historii i wzrósł dwukrotnie w porównaniu z rokiem obrotowym 2013/14, gdy nastąpiły zmiany właścicielskie w spółce” – możemy przeczytać w jednym z wielu świetnych tekstów opublikowanych na portalu Trojmiasto.pl przez dziennikarza Jacka Główczyńskiego. Must read.
W sezonie 2016/17 Lechia niemal zrównała się kosztami operacyjnymi z Lechem. W tamtym sezonie 4 drużyny (oprócz ww. Legia i Jagiellonia) do ostatniego meczu walczyły o tytuł mistrzowski. Różnica między klubami wyniosła jedynie 1,6 mln zł.
Sezon Lechia zakończyła na 4. miejscu, za Jagiellonią i Lechem, jednak zdobyła tyle samo punktów. Mistrzostwo trafiło do Legii, która wyprzedziła konkurentów jedynie o 2 punkty.
W analizowanym okresie Lechia wydała najwięcej na usługi obce i wynagrodzenia. Zauważamy tutaj tendencję spadkową. W porównaniu do sezonu 2017/18 wynagrodzenia zmniejszono o 42.3%, czyli o 4,5 mln zł.
W badanych sezonach nie zauważamy większych zmian w udziale sumy usług obcych i wynagrodzeń w sumie kosztów działalności podstawowej klubu. W ostatnich 5 sezonach te dwie kategorie pochłaniają około 80% kosztów podstawowych.
Wraz ze spadkiem wartościowym kosztów usług obcych, rośnie ich udział. Kategoria ta, wraz z wynagrodzeniami, to łącznie 83.6% kosztów działalności podstawowej klubu.
Dla porównania, to o 3.1 p.p. więcej niż w przypadku Pogoni, która w 4 ostatnich sezonach wydała łącznie o 50 mln zł mniej niż Lechia (!).
4. Zysk (strata) na sprzedaży
Zasadniczo firmy, które wykazują straty z działalności gospodarczej, mogą mieć problemy z uzyskaniem kredytu w instytucjach zewnętrznych. W szczególności spółki, u których strata wynika ze źle skalkulowanych kosztów i zbyt niskich przychodów (jak w przypadku Lechii, ale jest to częsty problem w lidze).
Należy zauważyć, że Lechia systematycznie zmniejsza stratę na sprzedaży. Co prawda przychody zmniejszyły się o 9 mln zł (-17,6% względem sezonu 2016/17), jednak koszty działalności operacyjnej spadają szybciej, bo o -16,8 mln zł (-25,6% względem sezonu 2016/17).
Na uwagę zasługuje fakt, że klub nie wykazywał zysku w tej kategorii również przed wybuchem pandemii COVID-19. Nie należy więc upatrywać w niej bezpośredniej przyczyny wyniku ujemnego.
Widzimy to także poprzez wartość wskaźnika ROS, czyli poprzez podzielenie wyniku na sprzedaży przez przychody netto.
Lechia zaszalała w sezonie 2017/18, ale od tamtej pory widać wyraźną poprawę. Wciąż jest ujemnie, więc nie należy przesadnie chwalić zarządzających spółką.
Krótko mówiąc, Lechia powinna ograniczyć kwoty wydawane na pensje albo generować większe przychody, np. poprzez sprzedaż zawodników, bądź pozyskanie nowych sponsorów. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Obniżenie kosztów trudno pogodzić z rozwojem sportowym. Wyjściem jest awans do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy UEFA, bowiem Lechia latem prawdopodobnie przystąpi do rund kwalifikacyjnych. Kto wie, może uda się osiągnąć ten cel.
5. Kapitał (fundusz) własny
Klasycznym problemem, z którym borykają się kluby piłkarskie jest ujemny kapitał własny. Nie inaczej jest w przypadku Lechii. Zaznaczam, że jest to częsta obserwacja w klubach Ekstraklasy, zarówno wśród najlepszych klubów, jak i najsłabszych.
Ważne jest, aby kapitał własny miał wartość dodatnią, ponieważ stanowi on podstawę finansowania i bezpieczeństwa działalności spółki, a także decyduje o stabilnym i długoterminowym rozwoju firmy.
W sezonie 2018/19 w klubie dokonano korekt lat poprzednich na kwotę ponad 37 mln zł.
Komentarz w sprawozdaniu finansowym mówi, że niektóre zdarzenia poprzednich okresów były księgowane w błędny sposób. Maciej Słomiński (kolejny świetny głos w temacie Lechii) w swoim tekście na ten temat załączył twitta dziennikarza Canalu+, Krzysztofa Marciniaka.
Jego imiennik, Krzysztof Sachs, to były przewodniczący Komisji ds. Licencji Klubowych PZPN.
Krzysztof Sachs w „Dobry wieczór Ekstraklasa”.
— Krzysztof Marciniak (@Marciniak_k) April 30, 2020
– Jest jeden klub w lidze, z którym mamy notoryczne problemy. Obiecałem zarządowi tego klubu, że nie będę publicznie mówił, że odstaje od reszty i tego będę się trzymał.
Po co ma sie cały Gdańsk denerwować.
W poprzednich latach gdański klub za opóźnienia i błędy w procesie licencyjnych został ukarany ujemnymi punktami w lidze oraz grzywnami finansowymi. W jednym z sezonów UEFA miała zastrzeżenia, bo klub nie wysłał na czas dokumentów finansowych.
Zgodnie z art. 233 kodeksu spółek handlowych w sytuacji, gdy kapitały własne wykazują wartość ujemną, wspólnicy powinni podjąć uchwałę o dalszym istnieniu spółki, bądź jej rozwiązaniu. Obowiązkiem zarządu jest zwołanie w tym celu zgromadzenia wspólników. Na podstawie tej regulacji zarząd nie odpowiada za decyzje właścicieli, a jedynie za zwołanie zgromadzenia.
W przypadku niedopełnienia tego obowiązku w przyszłości wierzyciele mogliby wnosić zarzut rażącego niedopełnienia obowiązków przez zarząd, co może się wiązać z odpowiedzialnością odszkodowawczą. W praktyce tego typu uchwały podejmowane są przy okazji walnych zgromadzeń zatwierdzających sprawozdanie finansowe i podejmujących decyzję co do podziału wyniku finansowego/pokrycia straty.
W czerwcu 2020 roku akcjonariusze klubu podwyższyli kapitał spółki o 39 mln zł do kwoty 40,5 mln zł. W praktyce dokonano redukcji części długu wobec Wernze. Dług zmieniona na nowe akcje piłkarskiej spółki. Wernze wszedł w posiadanie 98.94% udziałów.
6. Zysk (strata) z lat ubiegłych
Wspomniane korekty i ujemne wyniki finansowe sprawiły, że klub ma w tym momencie 88,1 mln zł księgowej straty z lat ubiegłych. Wiele klubów w ESA dźwiga taki balast.
Dla przykładu, Pogoń ma tę wartość na poziomie – 40,3 mln zł. Z kolei Wisła Kraków w najnowszym sprawozdaniu finansowym wykazała astronomiczną kwotę -150 mln zł strat z lat ubiegłych (!).
Gdańszczanie (podobnie jak pozostałe kluby) w sprawozdaniach oświadczają, że straty pokryją zyskami z przyszłych okresów. Z takim wydarzeniem spotkaliśmy się w sprawozdaniu Lecha Poznań za poprzedni sezon. “Kolejorz” zanotował drugi najwyższy zysk netto w historii Ekstraklasy (50,5 mln zł), z czego 24,2 mln zł przeznaczył na pokrycie strat z lat ubiegłych.
7. Zysk (strata) netto
W ostatnich latach Lechia ani razu nie zakończyła sezonu zyskiem. Łącznie mówimy o 25,4 mln zł pod kreską. To więcej niż połowa obecnego budżetu klubu.
8. Wskaźniki zadłużenia i płynności
Wskaźnik ogólnego zadłużenia po ogromnym wyniku w sezonie 2018/19 został zredukowany do 2.52, jednak to wciąż bardzo dużo. Dla porównania, Ruch Chorzów, kiedy spadał z ESA miał tę wartość na poziomie 2.25. Wartość uznawana za bezpieczną w „zwykłej firmie” to ok. 0.5, jednak często kluby wykazują zadłużenie względem właściciela, który nie wymaga jego spłaty. To sprawia, że często wskaźnik jest podwyższony, a klub nie ma problemów finansowych.
Wskaźnik płynności bieżącej mówi o tym, w jakim stopniu firma jest w stanie pokryć zobowiązania bieżące płynnymi aktywami, czyli aktywami obrotowymi. Takimi, które można relatywnie łatwo spieniężyć na spłatę długów.
Wartość bezpieczna wynosi więcej niż 1-1.2. Zejście grubo poniżej 1 oznacza „książkowo” utratę płynności, czyli zdolności do terminowego regulowania zobowiązań w odpowiedniej wysokości.
Na ten temat wypowiadał się nawet ówczesny trener Lechii, Piotr Stokowiec. Przez problemy z płynnością kontrakty z winy klubu rozwiązali Sławomir Peszko i Rafał Wolski. Lechia miała wobec nich zaległości finansowe, których nie uregulowała w terminie.
Wartość niebezpiecznie zmniejszyła się w sezonie 2020/21.
9. Koszt zdobycia jednego punktu w lidze
W badanych sezonach Lechia tylko dwukrotnie płaciła za zdobyty punkt mniej niż milion złotych (w sezonach 2018/19 i 2019/20).
Dla porównania koszt ten w Rakowie Częstochowa w poprzednim sezonie wyniósł jedynie 0,76 mln zł, co oznacza, że częstochowianie efektywniej wydają środki finansowe.
Najwyższą wartość odnotowano w sezonie 2017/18, kiedy to Lechia zajęła bardzo słabe, 13. miejsce z przewagą jedynie 3 punktów nad zdegradowaną Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.
10. Transfery
W ostatnich sezonach Lechia dokonała kilku dużych transakcji sprzedaży zawodników. W klasyfikacji 10 najdrożej sprzedanych piłkarzy w historii klubu, jedynie 3 zawodników odeszło z klubu przed sezonem 2016/17. Najstarsi z nich zostali sprzedani, kiedy mieli 24 lata.
Lechia sprzedała za ponad 1 mln euro 5 zawodników. Najdrożej odszedł z klubu serbski bramkarz Vanja Milinković-Savić, który zmienił Lechię na włoskie Torino za 2,6 mln euro latem 2017 roku.
Spośród 10 najdroższych zakupów Lechii, jedynie 3 zawodników podpisało kontrakty w analizowanym czasie: Rafał Wolski (za 500 tys. euro), Łukasz Zwoliński (za 350 tys. euro) i Portugalczyk – João Nunes (za 275 tys. euro).
Gdańszczanie dokonali w swojej historii tylko 4 transferów do klubu za kwotę co najmniej 500 tys. euro. Najdrożej pozyskano Daniela Łukasika z Legii Warszawa latem 2014 roku. Zapłacono za niego 800 tys. euro.
W tej chwili najwyżej wycenianym zawodnikiem klubu z Gdańska jest Michał Nalepa, 29-letni środkowy obrońca (1,5 mln euro).
Ostatnie tygodnie przyniosły informacje o poważnym zainteresowaniu klubu MLS lewym obrońcą klubu – Conrado, wycenianym na 1,2 mln euro. Kontrakt piłkarza z Lechią obowiązuje do końca czerwca 2024 roku, co oznacza, że Amerykanie będą musieli spełnić żądania gdańszczan.
Podsumowując, sytuacja ekonomiczna Lechii w ostatnich sezonach była trudna. Klub borykał się z problemami organizacyjno-finansowymi, za które musiał płacić kary, a dwaj piłkarze rozwiązali kontrakty z winy klubu. Właściciel o ogromnym majątku zainwestował spore środki w działalność klubu, jednak zbyt wysokie koszty funkcjonowania nie pozwalały na osiąganie dodatnich wyników finansowych. Drużyna Lechii osiągała jednak historyczne wyniki sportowe, bowiem tak dobrego okresu klub nie miał od kilkudziesięciu lat. W sezonie 2018/19 gablotę udekorowało trofeum za zdobycie Pucharu Polski, a następnie krajowego superpucharu, co oznacza, że klub zdobył w jednym roku tyle trofeów, co przez poprzednie ponad 70 lat istnienia.
Z powodu nieznanego kierunku zmian właścicielskich trudno o jakiekolwiek predykcje. Mam nadzieję, że klub zostanie przejęty przez jednego z polskich bogaczy, który będzie rozwijał klub systematycznie i z pomysłem. Być może nagły przypływ środków pomoże w uzyskaniu sukcesów sportowych, ale na dłuższą metę nie przekłada się na wzrost konkurencyjności klubu, a często wręcz doprowadza do jeszcze gorszej sytuacji klubu z powodu powstałego zadłużenia.
W dzieciństwie piłkarz Górnika Łęczna, później analityk-samouk w Warcie Poznań i Wiśle Kraków, obecnie analityk finansowy w GAMIVO i pasjonat wszystkiego, co związane z ekonomiczną stroną piłki nożnej.