Na początku trzeba wyjaśnić, że hasło wspomniane w tytule nie jest maleńkim napisem z tyłu kołnierzyka, tudzież nadrukowane w jego środku. Nic z tych rzeczy. Ono znalazło się w centralnym miejscu, tam gdzie powinien być sponsor strategiczny.
Dlaczego znalazło się tam „Zawsze w 12!”?
Tomasz Stamirowski, który został właścicielem Widzewa Łódź sześć tygodni temu i w ramach gwarancji sponsorskich objął pakiet głównego sponsora koszulkowego, postanowił zadedykować w ramach podziękowania centralne miejsce koszulkowe wszystkim kibicom, którzy wspierają Widzew poprzez zakup karnetów, nawet w sytuacji ograniczeń związanych z pandemią, najem lóż, wpłaty na akademię za pośrednictwem WOWP i inne działania.
– Fajnie byłoby widzieć logo własnej firmy na koszulkach tak wielkiego klubu, jakim jest Widzew, ale są rzeczy ważniejsze, w tym przypomnienie jak istotna jest wspólnota i wsparcie klubu w trudnych pandemicznych czasach. Hasło „Zawsze w 12!” nie jest pustym frazesem. To też ważny sygnał dla piłkarzy, którzy muszą pamiętać, że kibice są zawsze z nimi, ale również zawsze oczekują zaangażowania i walki – wyjaśnił Tomasz Stamirowski.
Ale co ze sponsorem?
– Umowa ze sponsorem strategicznym to przeważnie umowa wieloletnia, negocjowana głównie w okresie budżetowania dużych firm, czyli w IV kwartale roku kalendarzowego. Razem z właścicielem uznaliśmy, że zawieranie w pośpiechu umowy z nowym podmiotem nie ma teraz sensu. Mamy zabezpieczony bazowy budżet od strony sponsorów poprzez gwarancje inwestora oraz kontynuacje umów z większością dotychczasowych sponsorów, na czele z Termotonem i Murapolem, którzy jako sponsorzy główni wspierają klub od wielu lat – wyjaśnił Mateusz Dróżdż, prezes Widzewa Łódź.
– Chcemy, aby biznes był trzynastym zawodnikiem Widzewa – będziemy szukać sponsorów podzielających nasze wartości, ze szczególnym naciskiem na sponsorów Akademii oraz głównego sponsora koszulkowego. Zaistniała sytuacja i aprobata właściciela pozwala nam również na rozważanie innowacyjnych działań, jakim mogą być np. poszukiwania sponsora meczowego, np. meczu derbowego, z dedykowaną koszulką i pakietem meczowym, co może dodatkowo wzbogacać klubowy budżet – dodał Michał Rydz, wiceprezes Widzewa Łódź.
A jak prezentują się koszulki?
Uwagę zwraca herb wykonany techniką połączenia tradycyjnych materiałów i silikonu, a także specjalny napis na karku, nawiązujący do historycznego liternictwa stosowanego przez klub na przykład w programach meczowych.
Pierwszy zestaw jest cały czerwony, pozostałe białe i czarne. Podobnie jak w przypadku innych klubów ubieranych przez włoską firmę koszulki to linia Kappa Gara Kombat.
Co z tą ceną?
Warto zacząć od tego, że dla posiadaczy karnetów przygotowano rabat 20% od ceny bazowej. Będzie on jednak dostępny tylko w opcji pre-order.
Klub tłumaczy, że bazowa cena koszulki meczowej jest wyższa niż przed rokiem, „co jest efektem przede wszystkim jej o wiele lepszej niż poprzednio jakości, analogicznej do strojów firmy Kappa”. „Spełniając jednak wcześniejsze zapowiedzi, klub dołożył wszelkich starań, aby cena była możliwie jak najbardziej przystępna dla wszystkich kibiców. Dlatego zdecydowano się na ponad dwukrotną obniżkę marży oraz ofertę zakupu koszulki w wersji podstawowej (bez brandingu) oraz pełnej wersji meczowej (z logotypami sponsorów). Pozwoliło to na znaczne obniżenie ostatecznej ceny, która jest zdecydowanie niższa w porównaniu np. do klubów ekstraklasy ubieranych przez firmę Kappa. Oczywiście tak jak w poprzednich latach, za dodatkową opłatą dostępna jest opcja personalizacji koszulki (numer oraz imię/nazwisko).” – czytamy w komunikacie.
Czyli ile to kosztuje?
Wersja podstawowa, bez sponsorskiego brandingu, to 275 zł (220 zł w preorderze dla karnetowiczów). Z kolei z pełnym brandingiem to 349 zł (279 zł po rabacie). Za personalizację, czyli imię/nazwisko/ksywę oraz numer trzeba dopłacić 30 zł.
Mam dziwne przeczucie, że lepiej będą się rozchodzić wersje bez sponsorów. I nie chodzi tu tylko o cenę, a o wygląd. A Wy jak sądzicie?
Jestem absolutnie zwariowany na punkcie sportu, przede wszystkim piłki nożnej. Niby często mówię, że czas zmienić branżę, ale to czcze gadanie, gdyż jestem pracoholikiem, a taka praca sprawia mi mnóstwo radości.