Radosław Nawrot: „Każdy mecz to historia. Postanowiłem zebrać je w całość” [ROZMOWA]

W czwartek 2 grudnia miała miejsce premiera najnowszej książki znanego poznańskiego dziennikarza oraz pisarza – Radosława Nawrota – zatytułowana “Najsłynniejsze mecze Lecha Poznań 1922 – 2022”.

To zaktualizowana książka sprzed 10 lat, która została wydana z okazji obchodów 90-lecia Lecha Poznań. Ostatnim opisanym meczem jest październikowe zwycięstwo „Kolejorza” w Warszawie z Legią. Spotkaliśmy się z autorem, żeby porozmawiać o kulisach jej wydania oraz o planach na kolejne projekty.

Książkę możecie zamówić w sklepie wydawnictwa RedBox oraz kupić w Stacji Kolejorz na stadionie przy ul. Bułgarskiej.

– Panie Radosławie, napisał pan łącznie pięć książek, w tym: trzy o piłce nożnej, jedną o Australii, a także książkę “Szachownica”, której akcja ma miejsce ponad 100 lat temu. Czy czuje się pan bardziej dziennikarzem, czy pisarzem?

– Wydaje mi się, że bardziej dziennikarzem, nad czym ubolewam, bo wolałbym być pisarzem. Uważam, że jest to bardziej interesujące zajęcie. Koledzy, którzy napisali wiele książek uważają, że mam prawo nazywać się pisarzem, ale ja cały czas mam przed tym opory. Wydaje mi się, że powinienem mieć więcej książek w dorobku, żeby móc tak o sobie mówić. W dziennikarstwie pracuję od 27 lat, więc mój dorobek dziennikarski jest większy niż pisarski. Co prawda, książki piszę od wielu lat, ale powstają wolniejszym tempem. Zajmuje to o wiele więcej czasu i gdybym mógł wybrać czy dziennikarstwo, czy pisanie książek, bez wahania wybrałbym to drugie.

– Zatem jakie książki chciałby pan napisać? Jakie tematy byłyby warte opisania w tej formie?

– Napisałem w tym roku także dwie inne książki, z czego jedna na pewno ukaże się w przyszłym roku, a druga nie ma jeszcze konkretnej daty publikacji. Pierwsza to historia, która toczy się w XVI wieku, a dokładniej w 1525 roku w różnych miejscach na świecie.

Z kolei tę drugą pisałem wiele lat, wymagała potężnego researchu i mam nadzieję, że spodoba się czytelnikom. Jednak jest to książka konkursowa i wolałbym nie zdradzać dalszych szczegółów.

– Czy ma pan w planach napisanie kolejnych książek o piłce nożnej?

– Owszem, ale jeśli chodzi o książki piłkarskie to muszę przyznać, że rynek jest trudny. Napisanie książki o najsłynniejszych meczach Lecha Poznań to jest pewnego rodzaju eksperyment. Chcę zobaczyć jak ludzie, którzy interesują się piłką nożną, reagują na literaturę. Przez 10 lat mogło się wiele zmienić, ale pamiętam, że wtedy wyglądało to całkiem nieźle. Na spotkaniu autorskim związanym z tą najnowszą książką zwróciłem uwagę na fakt, jak niewiele książek związanych z klubem było na półkach. A przecież Lech jest jednym z najbardziej medialnych klubów w Polsce, z potężną bazą kibiców rozsianych po całej Wielkopolsce (w Wielkopolsce mieszka 3.5 mln osób, na Facebooku klub obserwuje ponad 630 tys. osób – przyp. red.). W innych klubach wygląda to bardzo źle, bowiem powstają jedynie monografie z okazji rocznic.

Polacy mają słabe statystyki związane z czytaniem książek, ale nie chce mi się wierzyć, że kibice nie chcieliby poczytać o swoich klubach. Być może autorom i wydawnictwom brakuje jeszcze odwagi by to robić.

– Czy przy okazji wiosennych obchodów stulecia klubu możemy spodziewać się kolejnych książek o Lechu?

– Namówiłem władze Lecha i kilku wydawców na kolejne projekty, o których nie mogę zbyt wiele mówić, ale, oczywiście, są to tematy związane ze stuleciem klubu. Chciałbym, żeby Kolejorz obchodził tę rocznicę także pod kątem publikacji, które nie są tylko monografiami klubowymi, nie są zbiorem tabel i statystyk, tylko ciekawymi historiami. Po prostu, żeby było co poczytać.

– Zatrzymajmy się przy rynku książki w Polsce. Co sądzi pan o rynku literatury piłkarskiej w naszym kraju?

– W Polsce wydaje się głównie monografie oraz biografie znanych osobistości, które często są przedrukami, tłumaczeniami. W Polsce, żeby żyć z pisania książek trzeba być Bondą, Mrozem, Żulczykiem czy Grabowską. Inną drogą są książki z zagranicy, bo kolokwialnie mówiąc to jest “pewna ryba” i wymaga o wiele mniej wysiłku niż stworzenie czegoś od nowa. Natomiast brakuje zachęt do pisania książek o sporcie, w każdorakiej formie, czy to będą treści beletrystyczne, fabularne czy związane z historią. Wydaje mi się, że kluby piłkarskie powinny być zainteresowane tym, bo to rozwijać. Nie dowierzam, że polski kibic piłkarski nie czyta. Wydaje mi się, że akurat kibice wiele czytają, choć być może nie takie dłuższe formy.

– Czy wydawanie kolejnych utworów o piłce nożnej w kraju, w którym wg statystyk niewiele osób czyta ma sens?

– Pomimo słabych wyników czytelnictwa w Polsce nie uważam, żeby były problemy na rynku sprzedaży książek. Ludzie kupują bardzo dużo książek i wiele osób zwraca się w stronę e-booków, bo wręcz nie ma gdzie ich trzymać, ale zapaści na rynku wydawniczym nie widzę. Nie potrafię się przestawić na e-booka, uwielbiam książkę jako przedmiot. Książka jest fascynująca jako twór, sama w sobie. Sam tekst to jedno, ale sposób przekazania go czytelnikowi to jest inna rzecz. Pierwsze co zrobiłem, kiedy przyjechały do mnie wydrukowane książki o Australii, to wziąłem jedną do rąk i po prostu dotknąłem, powąchałem. Jest coś fascynującego w książkach, nawet kiedy stoją na półce. To jest po prostu piękny przedmiot. Wydaje mi się, że wiele osób chce mieć książki. Gdy wybuchła pandemia i wiele wywiadów odbywało się poprzez aplikacje zdalne, to w tle były książki. To jest coś, co nobilituje. Mam książki w domu? Jestem kimś na poziomie.

– Pełna zgoda. Badania udowodniły, że czytanie skutecznie niweluje stres: już 6 minut czytania obniża poziom stresu o aż 60%. To ważne w dzisiejszym świecie, który bombarduje nas treściami, a na każdym kroku ekrany świecą nam w oczy.

– Kiedyś, gdy byłem młodszy czas wolny uważałem za jego stratę. Zawsze chciałem robić coś produktywnego. Dzisiaj myślę, że czas wolny jest bardzo ważny. Czas z gazetą, z książką. To świetne oderwanie od rzeczywistości, odpoczynek. Nie bez przyczyny zabiera się książki na urlop. To jest świetne dla głowy, dla mózgu. Proszę zwrócić uwagę na to, że problemy ze stylem, z ortografią wśród ludzi to jest efekt braku czytania książek. Kontakt z tekstem książkowym sprawia, że tych błędów robi się mniej.

– Czy biografie, które co rusz pojawiają się na rynku to bardziej skok na kasę i chęć zmonetyzowania popularności, czy chęć napisania dobrej książki samej w sobie?

– Trudno mi powiedzieć, co kieruje autorami. Wydaje mi się, że to jest bardziej kwestia ego. Wiele osób chce mieć książkę o sobie, bądź napisaną przez siebie. Wiele osób, które kończą karierę sportową jest przekonana, że powinna o nich powstać książka. Każdemu się wydaje, że historie, które zna są świetne i powinny trafić do szerszej publiki. Niestety jest bardzo niewiele osób, o których jest sens pisać książki.

– Wracając do książki o najsłynniejszych meczach Lecha Poznań. Skąd pomysł? Czy ze strony klubu, czy wydawnictwa, czy może to pan chciał opisać ten temat?

– Ta książka jest pewnego rodzaju spadkobierczynią pierwszej książki, a więc biografii “Okonia”. Długo wzbraniałem się przed napisaniem tej biografii, bo uważałem, że to mnie przerasta. To mój idol z dzieciństwa, nie potrafiłem sobie wyobrazić siebie w postaci osoby, która pisze taką książkę. Zostałem przekonany, żeby to zrobić i w 2011 roku ta książka została wydana. Spotkała się z dobrym przyjęciem przez ludzi, co mnie uspokoiło. Okazało się, że taka fabularyzowana biografia, która w zasadzie jest powieścią ukazującą nie tylko “Okonia”, ale też czasy, w których żył.

Następnie wydawnictwo Red Box zaproponowało mi napisanie książki o największych zwycięstwach Lecha Poznań, również w formie fabularyzowanej. Nie chodziło o zestawienie statystyczne z wynikami, ale stworzenie historii. To mi się spodobało, ale postawiłem dwa warunki: że będzie to spis historii związanych z tymi meczami, a zatem to będzie beletrystyka. Po drugie, odmówiłem pisania o zwycięstwach Lecha Poznań.

– Dlaczego?

– Odmówiłem napisania książki o największych zwycięstwach Lecha, bo na historię klubu składają się nie tylko zwycięstwa, ale także porażki. Być może nawet w większym stopniu. To nie jest żadna złośliwość wobec Lecha. Każdy klub jest tak skonstruowany, że porażki są bardziej interesujące. Wynika z nich więcej. Zwycięstwo jest puentą, a porażka jest drogą do ostatecznych zwycięstw. Gdybym chciał pisać o zwycięstwach musiałbym pominąć wątek FC Barcelony i wiele ciekawych fabularnie porażek, które poniósł Lech. To bardzo subiektywne zestawienie, to nie są tylko mecze o puchar czy o mistrzostwo. Dokonałem takiego wyboru, żeby opisać najciekawsze spotkania pod względem fabularnym, a są to bardzo różne mecze. O różnej randze. Często drobne mecze, z perspektywy czasu okazywały się ważne i budowały historię klubu. Bardzo chciałem połączyć literaturę z piłką nożną, bo oglądając mecze mam wrażenie, że oglądam historię na żywo. Że ta historia tworzy się na naszych oczach. Oglądam mecze Lecha jak dobrą historię, jak kolejne rozdziały książki. Chcę zobaczyć, jak ta opowieść będzie pokazana, jakie będzie miała zwroty akcji i jakie będzie miała zakończenie. To jest fascynująca strona futbolu, a większość meczów spełnia kryteria literackie. Zdarzają się mecze (jak te z Barceloną czy Athletikiem Bilbao), które porażają ilością zdarzeń związanych z tymi meczami. Pisząc tę książkę odkryłem, że piłka nożna jest literaturą.

– Niektórzy traktują mecze piłkarskie jak odcinki serialu, a sezony piłkarskie jak sezony w ujęciu serialowym.

– Tak, to prawda. Można powiedzieć, że mecze układają się w pewną całość, jeżeli patrzymy na sezon jako coś większego. To jest ciekawe, że oglądając jakiś mecz nie wiem czy zapomnę o nim po chwili, czy będę o nim pamiętał do końca życia. To jest fantastyczna niewiadoma. Jest to jazda bez trzymanki, bez wiadomego końca.

Zdarza się, że oglądam mecze Lecha z powtórki, ale to jest zupełnie coś innego. To jest coś w rodzaju przeczytania książki ponownie. Wiem, co się wydarzy, ale znajduję nowe smaczki.

– Czym różni się książka z tego roku od tej sprzed 10 lat?

– Krótko mówiąc, zostały dodane mecze, które miały miejsce w tym czasie. Kiedy siadałem do aktualizacji to byłem zdumiony, bo poprzednia wersja kończy się na 2012 roku, czyli w okresie początku pracy trenera Rumaka i pomyślałem “kurde, jak wiele się wydarzyło”. Wydaje się, że 10 lat to nie jest dużo, zwłaszcza w dziejach 100-letniego klubu, jakim jest Lech. Okazuje się jednak, że przez 10 lat może się wiele wydarzyć, wszystko może się zmienić. Zastanawiam się, jak Lech będzie wyglądał za 10 lat, na swoje 110-lecie. Nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć tak, jak 10 lat temu nie dało się przewidzieć Żalgirisu, Stjarnan, końcówki sezonu 2017/18 za trenera Bjelicy, tego sezonu, poprzedniego i ogółem wszystkiego, co się wydarzyło. To było dla mnie tak zaskakujące. że doszedłem do wniosku, że to wymaga aktualizacji. Historia nieustannie się toczy i trzeba za nią nadążać.

Żaden mecz nie został usunięty, w związku z tym książka się rozrasta i jest teraz grubym tomiskiem. Ostatnim opisanym meczem jest październikowe zwycięstwo przy Łazienkowskiej z Legią. Reperkusje społeczne, które ten mecz wywołał były bardzo ciekawe. Zauważmy, że dla tabeli nie miał on ogromnego znaczenia, ale pod względem społecznym miał on bardzo duży wydźwięk.

– Jakie są składowe ceny książki? Co najmocniej wpływa na koszt jej wydania?

– Na początku trzeba przyznać, że wydawnictwo Red Box dość mocno zaryzykowało, bo taka literatura nie jest pewnym gruntem. Wydanie książki jest drogie i wymaga naprawdę wiele pracy. Jej ostateczny sukces, bądź porażka w dużym stopniu zależy od reakcji ludzi, od tego w jaki sposób odbierają autora. Kupując książkę nie wiemy jaka jest treść, kupujemy ją ze względu na autora i tematykę. Czasem przypadkowo, impulsywnie, dla okładki, jednak raczej podążamy za autorem i tematyką. Moja najnowsza książka jest jest szczególna, bo kibice wiedzą czego się spodziewać. To nie jest coś zupełnie nowego, bo jej pierwotna wersja została wydana 10 lat temu. Po konkretne stawki trzeba by było zgłosić się do wydawcy, bo nie mam takich informacji. Mogę tylko szacować, że jej wydanie było drogie. Wiele zależy od tego jak jest wydana książka, od ilości i jakości zdjęć oraz od papieru. W tym przypadku mamy zdjęcia umieszczone w kilku wkładkach, co jest o wiele tańsze niż umieszczanie ich na różnych stronach. To są rzeczy, z których czytelnicy nie zdają sobie do końca sprawy, Chodziło też o to, żeby książka nie była bardzo gruba. Delikatna zmiana papieru, jego grubości, sprawia, że książka bardzo się rozrasta.

– W jaki sposób rozlicza się pan z wydawnictwem? Czy jest to procent od sprzedaży, czy może stała kwota wypłacana z góry?

– W tym zakresie każdy autor ma inne podejście. Jedni są uzależnieni od sprzedaży, inni nie. Ja rozliczam się w sposób ryczałtowy, dzięki czemu moje wynagrodzenie nie zależy od tego ile książek zostanie sprzedanych. Oczywiście, ze względów ambicjonalnych zależy mi na tym, żeby moje książki dotarły do jak największej liczby czytelników. Pamiętam, że w przypadku książki “Okoń” i poprzedniej wersji “Najsłynniejszych meczów…” to wyniki były zadowalające, a egzemplarze szybko zniknęły z rynku. Z tego, co wiem, trudno zdobyć je na Allegro czy w antykwariatach. Zdarza się, że ludzie pytają o te książki, czy nie mam jakichś zapasów. Teraz tę najnowszą książkę można łatwo nabyć, ale za jakiś czas będzie to bardzo trudne. Pamiętajmy, że nakład tych książek nie był jakiś ogromny, masowy.

– W jaki sposób książka będzie dystrybuowana?

– Na pewno jest dostępna na stronie wydawnictwa Red Box oraz w ich sklepie stacjonarnym przy ulicy Wałbrzyskiej 5/28 w Poznaniu. Z tego co wiem, wydawnictwo chce rozwijać się w tej dziedzinie i interesuje ich rynek literatury sportowej. Innym kanałem dystrybucji jest Stacja Kolejorz na stadionie przy ulicy Bułgarskiej oraz sklep online Lecha.

– Czy współpraca z klubem przebiegała bez problemów?

– Książka promuje klub i w jego interesie jest promowanie książki. Władze szybko przystały na prośbę o udzielenie znaków towarowych. Oczywiście treść nie była konsultowana, klub nie miał wpływu na to, co znalazło się w środku. We współpracy z klubem pracujemy nad innymi projektami na 100-lecie, które będą wydane przez Lecha i w takim przypadku klub chce mieć wpływ na zawartość. Rozumiem to. Ogółem należy przyznać, że Lech bardzo rzadko ingeruje w treści wywiadów, czy tekstów. A zatem, współpraca przebiegała bardzo dobrze. Ostatnio na półkach w sklepie klubowym pojawiła się także książka “Okoń”, która pierwotnie szybko się wyprzedała, jednak jakieś zapasy magazynowe jeszcze się zachowały. Wielką radość sprawiały mi zdjęcia, które wysyłali mi kibice, kiedy znajdowali moje książki na półkach bibliotek. Nigdy nie marzyłem, że znajdę się w bibliotece. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że kiedy wydaje się książkę to kilka egzemplarzy należy wysłać Bibliotece Narodowej. Wydawcy mają obowiązek przekazać do Biblioteki Narodowej w ramach egzemplarza obowiązkowego 2 sztuki każdej publikacji ukazującej się na terenie Polski. Nie tylko książek, ale też czasopism, map, atlasów, globusów, filmów i nagrań dźwiękowych.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.