Młody Polak, czy stary Słowak?

Zainspirowany artykułem „Czy polski piłkarz jest za drogi? Dlaczego kluby sięgają po tylu obcokrajowców?” Leszka Milewskiego i Jakuba Olkiewicza postanowiłem trochę rozwinąć temat inwestycji w młodego polskiego piłkarza z niższej ligi.

Ile to kosztuje? Jak to działa? Jak dużo trzeba zainwestować i na jaki okres czasu?

Postaram się odpowiedzieć na wszystkie pytania bazując na moich doświadczeniach zebranych podczas organizacji projektu „Ty też masz szansę!”. Na samym końcu porównamy to do inwestycji w bardziej doświadczonego zawodnika z zagranicy. Zapraszam!

Transfer, czyli droga przez mękę. Okienko transferowe – lato 2021

Pozyskanie utalentowanego zawodnika z poziomu 4. ligi do klubu grającego na poziomie Ekstraklasy to nie jest taka prosta sprawa, jakby się wszystkim wydawało.

Cena za takiego „kandydata na piłkarza” oscyluje w granicach 15 – 100 tysięcy złotych. Oczywiście, wszystko zależy od organizacji klubu, jego rozpoznawalności oraz samego zawodnika. Przykładowy 18-letni Jan Kowalski (rocznik 2003) z Zamłynia Radom może być tańszy od tego samego Jana Kowalskiego grającego w Rozwoju Katowice, Ruchu Radzionków czy Odrze Wodzisław.

Dodatkowo liczy się również prestiż klubu pozyskującego. Jeżeli Janek miałby trafić do Lecha bądź do Legii, to wiadomo, że mniejszy klub będzie żądał większych pieniędzy mając świadomość tego, że przecież ich na to stać. Ktoś powie: „Nie ma co wrzucać wszystkich do jednego wora”. I dobrze! Oczywiście, że zdarzają się sytuacje, kiedy to klub idzie młodemu piłkarzowi na rękę i puszcza go za przysłowiowe „frytki” (powiedzmy 15 tys. zł) i wpisuje 10% od kolejnego transferu mocno trzymając kciuki za jego rozwój. Mimo wszystko jest to wciąż rzadko spotykane.

Podsumowując – przydatne są tutaj wysokie umiejętności negocjacji i czasami mocna wątroba, bo nie jeden by tego nie przeżył. Ja się do tego typu negocjacji nie nadaję. Znam historie, gdzie przedstawiciele klubów negocjowali transfery do białego rana. Grunt, że finalnie zawsze dochodzili do porozumienia i młody chłopak mógł stawiać kolejne kroki w poważniejszym środowisku. A o to nam przede wszystkim chodzi!

Przyjmijmy zatem, że pozyskujemy bramkostrzelnego napastnika z mocnego 4-ligowego klubu do ekstraklasowego średniaka. Po tygodniach negocjacji z prezesem klubu dochodzimy do porozumienia, że zapłacimy za Janka 60 tysięcy. Dodatkowo w umowie zawarto klauzulę 5% z ewentualnego następnego transferu oraz dodatkowe 10 tys. za debiut w Ekstraklasie. Dużo? Zawsze można, by było zapłacić mniej. Nie jesteśmy jednak mistrzami negocjacji z mniejszymi klubami i robimy przelew na wskazane konto. Janek podpisuje swój pierwszy profesjonalny kontrakt.

Kontrakt „tasiemiec”, czy krótka umowa „na próbę”?

Podpisując umowę z zawodnikiem z niższej ligi trzeba brać poprawkę na to, że potrzeba co najmniej 12 – 18 miesięcy, żeby zobaczyć, czy uda mu się rozwinąć potencjał, który w nim dostrzegliśmy. Jest to sprawa dość indywidualna. Jeden wystrzeli odrazu jak Jakub Błaszczykowski w Wiśle Kraków, a drugi będzie potrzebował więcej czasu.

Trzeba pamiętać o tym, iż wcześniej trenował tylko 4 razy w tygodniu. Intensywność zajęć nie była zbyt duża. Brakowało siłowni, odżywek, odnowy biologicznej, treningów specjalistycznych i wielu innych rzeczy, które są normą na poziomie Ekstraklasy.

Podsumowując – trzeba mu dać czas na rozwinięcie skrzydeł i przystosowanie do nowego, bardziej wymagającego środowiska. Nie będziemy oferowali mu 5-letniego „tasiemca”, bo to wciąż chłopak, który jeszcze nie tak dawno „kopał za stodołą”. W grę wchodzi krótka umowa z bonusami. Idealny układ dla obydwu stron.

Janek otrzymuje od nas kontrakt na 2 lata z opcją przedłużenia o rok. Kwota? 3000 PLN brutto miesięcznie plus kawalerka wynajęta przez klub. Będziemy mieli z tego tytułu miesięczny koszt w wysokości 3659,40 zł a Janek otrzyma „na rękę” 2295,72 zł. Dodatkowo za mieszkanie zapłacimy 1500 zł miesięcznie (rachunki we własnym zakresie).

Jako klub posiadamy również umowę z lokalną restauracją, gdzie Janek będzie mógł zjeść w ramach umowy z klubem obiady przez cały okres trwania kontraktu na specjalny abonament. Bonusowo (na zachętę) dodajemy Jankowi zapis o tym, iż jeżeli rozegra 500 minut na poziomie Ekstraklasy przejdzie na kontrakt w wysokości 8000 zł brutto. Skąd takie kwoty? Przy okazji wynagrodzenia skorzystałem z kalkulatora dostępnego w sieci, a mieszkanie co nieco zawyżyłem uśredniając ceny mieszkań z kilku miast w Polsce. Moim zdaniem za 1500 zł można znaleźć już coś naprawdę ciekawego. Na przykład…

graf. mieszkania.trovit.pl

Kontrakt podpisany, mieszkanie załatwione, wyżywienie w pewnym sensie zagwarantowane. Trzeba pamiętać, że mówimy o 18-latku, który zapewne nie potrafi gotować, warto zatem zapewnić mu ciepły posiłek w ciągu dnia. Na szczęście klub ma taką możliwość i Janek nie będzie żył przez 24 miesiące na jajecznicy i jedzeniu na wynos.

Rozwój indywidualny zawodnika z niższej ligi – czas, czas, czas i jeszcze raz czas

Janek przez pierwsze kilka dni treningów z pierwszą drużyną wydaje się chodzić spięty i nerwowy. Jako klub wyznaczamy mu mentora w naszej szatni. Wprowadzeniem do zespołu zajmie się jeden z bardziej doświadczonych zawodników w zespole, który wciąż tryska energią i pozytywnym podejściem do życia. Będzie pomagał Jankowi w aklimatyzacji.

Dodatkowo po specjalistycznych testach medycznych wykonanych w klinice, która ma podpisaną umowę z klubem wyznaczamy mu indywidualny tryb zajęć na pierwsze kilka tygodni tak, żeby mógł spokojnie wejść w ekstraklasowy reżim treningowy. Pozwoli nam to uniknąć wszelkich urazów, które mogłyby powstać na skutek dużej zmiany intensywności zajęć w krótkim czasie. Jeden to wytrzyma, drugi mógłby się od razu „zerwać”. Wybieramy bezpieczniejszą opcję i słowo klucz – cierpliwość.

Jako klub angażujemy również jednego z młodych, ambitnych trenerów z naszej akademii, który specjalizuje się w treningu indywidualnym, aby popracował z Jankiem w godzinach porannych dwa razy w tygodniu. Typowe indywidualne zajęcia czysto piłkarskie pod pozycję, na której występuje Janek. Wszystko oczywiście po konsultacji z trenerem przygotowania fizycznego, który monitoruje wprowadzanie Janka w obciązenia pierwszego zespołu.

Nasz młody podopieczny powoli wchodzi na właściwe tory. Dbając o jego sferę mentalną klub wynajmuje mu prywatne sesje u psychologa sportowego, które ma raz w tygodniu. Mając świadomość tego, że jest pierwszy raz z dala od domu, bez rodziców w totalnie nowym otoczeniu stwierdzamy, że tego typu spotkania będą naprawdę bardzo przydatne. Za każdą sesję klub płaci jednorazowo 150 zł. Licząc, że Janek ma 4 spotkania w miesiącu kosztuje nas to 600 zł.

Gram = rozwijam się

Poza wszystkimi aspektami, które wymieniłem wyżej kluczem w rozwoju młodego zawodnika jest CZAS GRY. Młody piłkarz musi grać mecze mistrzowskie. Może to być zespół rezerw grający w 2., 3. bądź 4. lidze, ale mogą to być również końcówki spotkań w pierwszej drużynie. Każda minuta na boisku pomaga mu w jego rozwoju.

Janek cały czas trenuje z pierwszym zespołem, ale mecze rozgrywa w rezerwach, które grają w 3. lidze. Dzięki temu, że jest włączony w kadrę pierwszego zespołu i jest uważany za spory talent może liczyć na 90 minut w każdym spotkaniu. Ma więc zapewnione najważniejsze – czas gry.

Z biegiem kolejnych tygodni i adaptacji do obciążeń Janek zaczyna dostawać po 5-10 minut w meczach Ekstraklasy (jego poprzedni klub dostaje bonus w wysokości 10 tys. zł). Pierwsze występy są bardzo anonimowe. Jest nerwowy, nie jest w stanie dostosować się do tempa gry i do otoczki związanej z Ekstraklasą. Jeszcze nie tak dawno grał na boiskach Hutnika Huta Czechy czy Mszczonowianki Mszczonów, a dziś musi się zmagać z atmosferą stadionu przy Bułgarskiej czy przy Łazienkowskiej (mowa o czasach przed pandemią). Mimo wszystko trener dalej konsekwentnie daje mu grać końcówki spotkań. Janek swój pierwszy sezon (21/22) w barwach naszego klubu kończy z 20 występami na poziomie Ekstraklasy, w których zagrał łącznie 360 minut i zdobył jedną bramkę w meczu wyjazdowym przeciwko Pogoni Szczecin.

W sezonie 22/23 Janek czuje się już komfortowo w pierwszym zespole. Ma 19 lat i pierwszy sezon w Ekstraklasie za sobą. Dalej otrzymuje kolejne szanse w pierwszym zespole. Zdarza mu się grać po 30 minut. Zaczyna radzić sobie dużo lepiej. Zalicza również pierwszy występ w podstawowym składzie naszego klubu. Janek dalej kontynuuje zajęcia dodatkowe oraz spotkania z psychologiem. Cały czas może również liczyć na wsparcie mentora. Wszyscy w klubie mocno na niego liczą, a Janek wie, że ma od nas pełne wsparcie w rozwoju jego potencjału. Przy okazji kolejnych spotkań w Ekstraklasie Janek pokonuje barierę 500 minut i po 14 miesiącach „wskakuje” na wyższy kontrakt w wysokości 8000 zł brutto. Nasz młody napastnik otrzyma „na rękę’ 6281.91 zł, a nas będzie to kosztowało 9638 zł. Klub równocześnie wykorzystuje opcję przedłużenia umowy z Jankiem o kolejny rok.

Fajerwerki odpalone – transfer na Zachód?

Janek w sezonie 22/23 zaczyna sobie świetnie radzić. W pierwszej rundzie zdobywa 5 bramek w 14 spotkaniach rozgrywając 860 minut. W Polsce robi się o nim głośno. Do klubu zaczynają spływać pierwsze oferty za naszego zdolnego napastnika. Namawiamy Janka, aby został z nami na kolejną rundę a zielone światło na transfer otrzyma latem 2023. Po długich zimowych negocjacjach Janek decyduje się zostać w klubie i dalej grać w Ekstraklasie. Sezon 22/23 kończy z 9 bramkami w 23 występach zaliczając 1600 minut.

Na stole pojawiają się oferty z ligi włoskiej oraz niemieckiej. Janek finalnie odchodzi do włoskiego Empoli za 3.5 mln euro. Warto w tym momencie wspomnieć o Zamłyniu Radom, które otrzyma 175 tys. euro czyli mniej więcej około 650 tys. zł (prezes będzie zadowolony).

Janku! Ile nas kosztowałeś?!

Policzmy!

  • Transfer z Zamłynia Radom = 60 000
  • 14 miesięcy na kontrakcie 3000 brutto.14 x 3659,40 = 51 231
  • 10 miesięcy na kontrakcie 8000 brutto.10 x 9638 = 96 380
  • Bonus dla Zamłynia Radom za debiut w Ekstraklasie = 10 000
  • 24 miesiące opłacania kawalerki. 24 x 1500 = 36 000
  • 24 miesiące pracy z psychologiem. 24 x 600 = 14 400

Suma = 268 011 zł.

Daje nam to miesięczny koszt utrzymania takiego zawodnika na poziomie 11 tys. zł. Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że na starcie powinien mieć 8000 zł brutto. Nie zrobi to tak naprawdę jakiejś kolosalnej różnicy, bo finalnie wyjdzie nam to maksymalnie 20 tys zł miesięcznej inwestycji na młodego chłopaka z niższej ligi.

Mam świadomość tego, że nie każdy Janek „odpali” i nie każdy będzie miał taką piękną ścieżkę jak wyżej opisany zawodnik Zamłynia Radom. Jednakże twierdzę, że to powinna być droga rozwoju wielu klubów w naszym kraju. Ściągając do klubu ośmiu takich Janków wygenerujemy koszt w wysokości około 100 tys. zł miesięcznie. Biorąc oczywiście pod uwagę to, że każdy z nich będzie miał taki kontrakt jak Janek Kowalski. Dużo? Moim zdaniem nie. Zaraz wytłumaczę dlaczego.

Nie ma cwaniaka nad Wa… Słowaka!

Wertując sporą ilość artykułów na temat zarobków zagranicznych piłkarzy w naszej Ekstraklasie można śmiało powiedzieć, że zarabiają od 5000 do 20000 euro miesięcznie. Duży rozstrzał? Duży. Oczywiście sporo zależy od piłkarskiego CV. Bywają tacy, którzy skuszą się zagrać za 3000 euro, ale bywają tacy, którzy mając dobrych agentów wykręcą na start 8000 euro.

Patrząc na to, że każdy klub w Ekstraklasie ma conajmniej dwóch bądź trzech takich zawodników możemy śmiało napisać, iż to koszt około 18 tys. euro. Przyjąłem, że średnio biorą po 6000 euro miesięcznie. Czyli stosunkowo nie dużo. Daje nam to przy aktualnym kursie euro (4,58) 82 440 zł. Czyli mniej więcej tyle samo co ośmiu młodych Polaków z widokami na dalszy rozwój.

Specjalnie nie szalałem z pensjami, bo wiem, że niektórzy zagraniczni piłkarze w Ekstraklasie, którzy nie wnoszą nic specjalnego do naszej ligi zarabiają po 10 tys. euro. Wtedy by nam to dało dużo większe kwoty, przekraczające nawet stawki za ośmiu „kandydatów za piłkarzy” z niższych lig. Nie wrzucam do tych kalkulacji i przemyśleń takich piłkarzy jak Luquinhas czy Jesus Imaz, bo oni wnoszą dużą jakość do naszej ligi. Mam na myśli tych, którzy przez naszą ligę dosłownie przelatują zupełnie niezauważeni „kasując” po drodze kilka miesięcy kontraktu.

Lepszy Polak z niższej ligi niż kolejny Łotysz z Virsligi

Inwestujmy w polską młodzież i bądźmy cierpliwi. Zapewnijmy im dogodne środowisko do rozwoju i opiekę, a z biegiem czasu wszystkim nam się to opłaci. Tak, nam wszystkim. Bo wyjdzie to na dobre naszej piłce.

Zaznaczę od razu i powiem po raz kolejny, że nie mam nic przeciwko jak do naszej ligi przychodzą tacy piłkarze jak Dani Ramirez, Semir Stilić, Darko Jevtic, Luquinhas, Carlitos, Jesus Imaz czy Gerard Badia, bo oni w tej lidze po prostu się wyróżniają i w wielu przypadkach ludzie przychodzą dla nich na stadiony. To samo z młodymi, perspektywicznymi „stranieri”. Absolutnie nie mam z tym problemu, kiedy klub sięgnie po talent z Afryki, Azji czy innej części świata. Mówię tutaj o odpowiednim balansie pomiędzy piłkarzami zza granicy i Polakami. W ostatnich latach tendencja na ściąganie piłkarzy z zagranicy jest większa niż w poprzednich latach, o czym wspomniał ostatnio na Twitterze Marek Wawrzynowski.

PS Artykuł nie ma nic wspólnego z moją aktualną pracą w Wiśle Płock. Nosiłem się z zamiarem podobnej publikacji już dawno temu w związku z pracą przy projekcie 'Ty też masz szansę!”. Muszę jednak przyznać, że artykuł na Weszło! zmotywował mnie do tego aby „skrobnąć” o tym co nieco właśnie teraz.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.