DUMA CZY UPRZEDZENIE? Dlaczego „Podbeskidzie takie z Łęczną” jest najważniejszym meczem sezonu w Polsce?

Polska piłka zna wiele klasyków. Mecze Legii z Lechem, Widzewem, a dawniej Górnikiem Zabrze. Derby Górnego Śląska, Trójmiasta czy Krakowa. Jednak to spotkanie dwóch niepozornych klubów, Podbeskidzia Bielsko-Biała i Górnika Łęczna urosło do rangi symbolu. Tylko symbolu czego właściwie?

Od kilku dni cały internet obiega nasz plakat, w którym bezpośrednio nawiązujemy do słynnego mema o „Podbeskidziu takim z Łęczną“. Mogę śmiało i z dumą powiedzieć, że jeśli chodzi o ekspozycję marki, to jedna z najlepszych kampanii piłkarskich od kiedy pamiętam. W zakresie, który mogłem zweryfikować wygenerowała zasięgi przekraczające milion odsłon. Dla nas, skromnego klubu na dorobku to naprawdę bardzo dużo. Nie sposób policzyć, ile wypracowała na drugim planie, gdzieś tam, gdzie ludzie przesyłali ją sobie w prywatnych wiadomościach lub umieszczali w prywatnych profilach bez podawania źródła. Jednak co najważniejsze, cały ruch wygenerował się w sposób całkowicie organiczny. My nawet nie umieściliśmy tego w mediach społecznościowych. Wrzuciliśmy tylko plakat do gabloty, głównie dlatego, że na naszym stadionie odbywał się właśnie mecz młodzieżowego Euro Ukraina – Słowacja, więc chcieliśmy wykorzystać okazję. Cała reszta wydarzyła się sama.  

Właściwie wydaje się, że to zupełnie naturalny krok, ale tylko dla niezaangażowanego obserwatora. Wszyscy lubimy wychwalać dystans innych, pytanie, czy sami gotowi jesteśmy wystawić się na kpiny. My, by zdecydować się na kampanię w takim tonie, musieliśmy sobie to skrupulatnie przepracować i postarać się zrozumieć genezę powstania tego legendarnego mema.

Słyszałem od kilku osób, że mem „Podbeskidzie takie z Łęczną“ wyśmiewa nasz klub i czyni z niego symbol ligowej mizerii. Ot, dwa kluby bez znaczącej historii, choć przecież Podbeskidzie, mimo iż oficjalnie założone w 1997 roku, czerpie z dziedzictwa BBTS i tradycjami sięga roku 1907. Dwa kluby bez sukcesów, z wciąż niewielką bazą kibiców, w dodatku od lat balansujące pomiędzy Ekstraklasą a 1. Ligą. Mało poważne twory. Ale czy na pewno? Czy faktycznie powinniśmy się obrażać?

Ten legendarny już mem powstał kilka lat temu, niemal na pewno w zimowej przerwie pomiędzy rozgrywkami, która wówczas była niemożliwie długa. A powstał, by wyrazić tęsknotę za polską piłką. Tą być może mizerną, być może odbiegającą poziomem od najsilniejszych lig, ale naszą, toczącą się w naszych miastach, na naszych stadionach, dla naszych kibiców. I cóż z tego, że wystarczy włączyć telewizor czy komputer, by obejrzeć hiciory z Premier League albo szlagiery z La Liga? My chcemy oglądać naszych piłkarzy, w naszych barwach, z naszymi herbami na piersi. W Ekstraklasie, pierwszej, drugiej, trzeciej czy czwartej lidze. A przecież często i w niższych. 

„Podbeskidzie takie z Łęczną“ nie wyśmiewa Podbeskidzia czy Górnika Łęczna. Jest wyrazem tęsknoty i miłości polskich kibiców za swoją piłką. A być symbolem takiej miłości, to dla nas zaszczyt.

Dlatego gramy w tę grę. Bawimy się z całą Polską i zupełnie poważnie uważam, że „Podbeskidzie takie z Łęczną“, choć z pewnością nie o najwyższym poziomie, nie z najbardziej emocjonującą oprawą i dopingiem, bez wielkich gwiazd i wielkich pieniędzy, jest najważniejszym meczem sezonu w Polsce. Bo jedynym tak dobitnie i tak dosłownie wyrażającym afekt do samej idei prowadzenia rozgrywek. Nie dla wyniku, nie dla poziomu. Fetujemy to, co mamy i co jest nasze. To jedyny w piłkarskim kalendarzu Mecz Miłości. Miłości do polskiej piłki.

„Ślachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz“ – pisał Kochanowski w jednej ze swych najsłynniejszych fraszek. „Podbeskidzie takie z Łęczną“ z pewnością można uznać za współczesną, bardziej rozrywkową paralelę tej myśli. Mem przecież nie pojawił się raz. Wraca do życia za każdym razem, gdy w Polsce trwa przerwa między rozgrywkami. Ba, niektórzy udostępniają go nawet w krótkich pauzach na mecze reprezentacyjne. I mniejsza już z tym, czy robią to ironicznie czy zupełnie na poważnie. Fakt jest taki, że my, polskie środowisko piłkarskie, a w tej liczbie ujmuję rzecz jasna wszystkich kibiców, nie możemy znieść myśli o choćby dwóch tygodniach bez piłki. 

Myślę, że tak, jak każdy Muzułmanin przynajmniej raz w życiu powinien odwiedzić Mekkę, a każdy Polak Zamek Królewski na Wawelu i schronisko nad Morskim Okiem, tak każdy fan polskiej piłki, nieważne, komu kibicuje, przynajmniej raz w życiu powinien zobaczyć na żywo „Podbeskidzie takie z Łęczną“. A najlepiej więcej niż raz. Ostatecznie święta obchodzi się co roku.

Serdecznie zapraszamy!

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.