Czy polscy selekcjonerzy zarabiają za mało? Porównanie pensji selekcjonerów z PKB per capita

fot. PZPN

Wszystko wskazuje na to, że na fotel selekcjonera reprezentacji Polski powróci po 3,5 roku przerwy Adam Nawałka.

W prasie pojawiły się już informacje jakoby miał zarabiać 200 tys. zł miesięcznie, a umowa będzie obowiązywała do końca tego roku kalendarzowego.

Czy 200 tys. zł miesięcznie pensji brutto to dużo? Jak zwykle – to zależy.

Jeśli spojrzymy na średnią krajową w Polsce w 2021 roku, to Nawałka będzie zarabiał prawie 34-krotność tej kwoty. Z perspektywy kogoś zarabiającego te 5900 zł brutto wypłata Nawałki to ogromne pieniądze, równe prawie 3-letnim zarobkom “przeciętnego Kowalskiego”. Według badań “Pulsu Biznesu” na takie wynagrodzenie może liczyć jedynie 13% Polaków.

Co oczywiste, zestawienie z minimalną pensją w Polsce, jaka obowiązuje od 2022 roku, wychodzi jeszcze korzystniej dla Nawałki, bowiem jego 200 tys. zł miesięcznie to ponad 66-krotność tej kwoty. Osoba zarabiająca minimalną pensję, a więc 20% Polaków, może poczuć się zszokowana czytając informacje o pensji selekcjonera.

Embed from Getty Images

Jednak gdy spojrzymy na wynagrodzenia selekcjonerów reprezentacji, które zakwalifikowały się na mundial w Rosji w 2018 roku okazuje się, że Adam Nawałka był jednym z najgorzej zarabiających w ujęciu nominalnym.

Wiemy jednak, że ta sama kwota w różnych krajach daje zupełnie różne możliwości. Trudno więc porównać 1,5 mln euro zarobione w Argentynie do 1,2 mln euro zarobionego w Australii. 

Z pomocą przychodzi PKB per capita obliczone według parytetu siły nabywczej (PPP).

PPP opiera się na teorii jednej ceny, która mówi, że za określoną liczbę jednostek danej waluty można kupić w każdym kraju w tym samym czasie dokładnie określoną liczbę dóbr.

PPP uwzględnia relatywne koszty utrzymania, a nie tylko kursy walut, zapewniając tym samym dokładniejszy obraz rzeczywistych różnic w dochodach.

Z kolei Produkt Krajowy Brutto (PKB) na mieszkańca pokazuje PKB kraju podzielony przez jego całkowitą liczbę ludności. Czym jest PKB? To wartość rynkowa wszystkich finalnych dóbr i usług produkowanych w kraju w danym okresie.

Możemy z przekonaniem stwierdzić, że im wyższa wartość PPP, tym wyższy ogólny standard życia ludności danego kraju. Odnosząc kwoty nominalne na kontraktach selekcjonerów do PPP będziemy mogli dokładniej zbadać, czy polscy selekcjonerzy zarabiają za mało, za dużo czy “w sam raz”.

Patrząc na nasz kraj z perspektywy PKB per capita, znajdujemy się w środku stawki. To znaczy, że jesteśmy dość bogatym krajem i teoretycznie stać nas na wyższą pensję dla najważniejszego trenera piłkarskiego w kraju.

Bardzo dobrze obrazuje to powyższy wykres. Wartość wskaźnika, który rozumiemy jako krotność PKB per capita w danym kraju wypłacaną selekcjonerowi oznacza, że trener reprezentacji Polski zarabia względnie zdecydowanie mniej niż w takich krajach jak Niemcy, Anglia, Francja czy Hiszpania.

Wyłączając kraje najsilniejsze piłkarsko, w których selekcjonerzy są gwiazdami światowej piłki nożnej oraz szanse na zdobywanie trofeów są najwyższe, możemy porównać pensje Nawałki i Sousy do selekcjonerów z innych krajów.

Okazuje się, że posada selekcjonera takich krajów jak Szwajcaria, Islandia, Szwecja i Korea Południowa jest gorzej opłacane niż praca na tym stanowisku w Polsce za czasów Adama Nawałki. W tych krajach PKB per capita jest zdecydowanie wyższe niż w Polsce, ale pensje selekcjonerów nie są proporcjonalnie wyższe.

Rekordowe zarobki byłego selekcjonera Polaków Paulo Sousy (800 tys. euro rocznie) sprawiły, że stał się on jednym z najlepiej zarabiających selekcjonerów w Europie (w ujęciu względnym). Więcej niż Paulo Sousa w krajach o wyższym stopniu rozwoju niż Polska zarabiało się jedynie w:

  • Niemczech (72,3),
  • Francji (77,2),
  • Hiszpanii (75,6),
  • Portugalii (67,6),
  • Anglii (43).

Na uwagę zasługuje również fakt, że po prawej stronie wykresu, a więc w krajach, w których PKB per capita jest niższe niż w Polsce jedynie w kilku krajach selekcjonerzy zarabiali mniej niż wynosi średnia wskaźnika (56,9).

Zdecydowanie najlepiej opłacanym relatywnie selekcjonerem był Tite prowadzący kadrę Brazylii. Jego zarobki były aż o 220 razy wyższe niż PKB per capita Brazylii!

Średnia wartość wskaźnika dla 9 krajów o najniższym PKB per capita wynosił aż 95,2!

W związku z powyższym możemy przyjąć, że pomimo niższego stopnia rozwoju niż w Europie, w krajach tych pensje nie odbiegają w wartościach nominalnych od kwot wypłacanych wśród krajów najbogatszych. Często są nawet wyższe niż w krajach, w których PKB per capita jest kilkukrotnie wyższe.

Podsumowując, selekcjonerzy reprezentacji Polski zarabiają duże pieniądze nie tylko z perspektywy statystycznego Kowalskiego, ale też z perspektywy PKB per capita w naszym kraju. To szczególnie ważne dla Polaka obejmującego to stanowisko, bo w jego przypadku istnieje wyższe prawdopodobieństwo, że zarobione pieniądze wyda w Polsce, w której na co dzień mieszka.

Gdyby prezes PZPN kierował się krotnością PKB per capita jako podstawą do określenia wysokości pensji selekcjonera, mógłby zaoferować Adamowi Nawałce nawet 1,2 mln euro, co odpowiadałoby 40-krotności (średniej wartości dla krajów Europy) PKB per capita naszego kraju. Tym samym selekcjoner polskiej kadry dogoniłby tempo rozwoju naszej gospodarki i tak jak ona, stałby się przedstawicielem środka stawki.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.