Na ten moment czekało wielu i to nie tylko kibiców. Josep Maria Bartomeu i cały zarząd FC Barcelony podali się do dymisji. Prezydent klubu od dłuższego czasu był wrogiem publicznym numer jeden. Co więcej, socios już zebrali kilkanaście tysięcy głosów pod wotum nieufności, co prawdopodobnie i tak doprowadziłoby do jego odejścia.
Mimo to, szef klubu od 2014 roku, w swoim oświadczeniu stwierdził, że rezygnacja to efekt zaniepokojenia zdrowiem socios. Otóż Generalitat, rząd Katalonii, powiadomił klub, że „nie ma przeszkód prawnych i sanitarnych, które uniemożliwiłyby głosowanie nad wotum nieufności, jeśli zostaną uwzględnione wymagania Procicat.” Wcześniej Bartomeu liczył na 15 dniowy margines na możliwość zorganizowania głosowania, które „zapewni minimalne środki bezpieczeństwa sanitarnego, co było niezbędne w tym okresie”.
– Musieliśmy działać odpowiedzialnie, dlatego nie mogliśmy zwołać głosowania nad wotum nieufności w obecnych okolicznościach. Należało zadbać o to, żeby było to zrobione w odpowiednich warunkach, aby zabezpieczyć zdrowie wszystkich, aby nikt nie zrezygnował [z uczestnictwa w wyborach] ze strachu czy przez problemy z przemieszczaniem się. Nie mogliśmy wybierać między głosowaniem a zdrowiem. Dlatego podjęliśmy decyzję, żeby nie zwoływać referendum i natychmiastowo zrezygnować z pełnionych przez nas funkcji – wyjaśnił.
Teraz klub, aż do wyboru nowych władz, będzie prowadzony przez tzw. komisję zarządzającą. Na jej czele ma stanąć Carles Tusques, przewodniczący klubowej komisji finansowej. Wybory powinny zostać zwołane od 40 do 90 dni.
Dlaczego dopiero teraz?
Bartomeu udzielił też odpowiedzi na nurtujące wielu pytanie, czyli dlaczego nie odszedł z klubu po zakończeniu sezonu 2019/20. – Po odpadnięciu w Lidze Mistrzów najłatwiej byłoby odejść, ale trzeba było podejmować pilne decyzje, fundamentalne dla zagwarantowania przyszłości sportowej i obecnej stabilności klubu. Musieliśmy to zrobić w środku bezprecedensowego światowego kryzysu, będącego konsekwencją pandemii. Nie mogliśmy zostawić klubu w rękach Komisji Zarządzającej, która ma ograniczone kompetencje – stwierdził.
– Kto zatrudniłby nowego trenera? Kto miał decydować i negocjować podczas okienka transferowego? Kto obroniłby ciągłość Leo Messiego? Kto musiałbym wdrożyć redukcję wydatków? Kto zmierzyłby się z proponowaniem dostosowania zarobków wszystkich profesjonalnych sportowców? Jako zarząd rozumieliśmy, że ze względu na naszą odpowiedzialność, musieliśmy podjąć te wszystkie decyzje. Większość z nich to były decyzje niewygodne i niepopularne – kontynuował.
Na koniec Bartomeu odpalił bombę
Ale żeby nie było tak kolorowo to ustępujący prezydent ponownie rzucił kontrowersję. Otóż przyznał, że FC Barcelona przyjęła propozycję gry w przyszłej superlidze. Oczywiście o ile powstanie.
Zarząd uznał, że te rozgrywki pozwoliłby klubowi zachować stabilność finansową. Dodał przy okazji, że zaakceptowana została forma Klubowych Mistrzostw Świata FIFA.
źródło: fcbarca.com
Jestem absolutnie zwariowany na punkcie sportu, przede wszystkim piłki nożnej. Niby często mówię, że czas zmienić branżę, ale to czcze gadanie, gdyż jestem pracoholikiem, a taka praca sprawia mi mnóstwo radości.