Rybołowlew nie straci AS Monaco. Od lat dystansuje się od Kremla

Prezydent AS Monaco i rosyjski oligarcha, Dmitrij Rybołowlew, nie będzie musiał zrzec się własności klubu po inwazji jego kraju na Ukrainę.

W Europie nie tylko Roman Abramowicz jest właścicielem klubu piłkarskiego. Nie można zapominać o Rybołowlewie, który jest właścicielem AS Monaco i belgijskiego Cercle Brugge. Ale według „L’Equipe”, 55-letni miliarder i jego majątek na razie są bezpieczne.

– To nie znaczy, że sankcje nie są możliwe na późniejszym etapie – powiedziało źródło zbliżone do Rosjanina. – W zależności od rozwoju konfliktu działania podjęte wobec rosyjskich oligarchów mogą doprowadzić do ich wykluczenia z francuskich firm. Władze Monako uważnie śledzą sankcje nałożone przez Unię Europejską.

Rybołowlew ma pakiet większościowy udziałów w AS Monaco od 2011 roku, ale nie figuruje na francuskiej liście 488 rosyjskich podmiotów i 26 oligarchów zagrożonych potencjalnymi sankcjami.

W 2010 roku Rybołowlew opuścił Rosję po tym, jak musiał sprzedać swój większościowy udział w producencie nawozów – Uralkali – bliskim znajomym prezydenta Władimira Putina. Rybołowlew zawsze starał się zdystansować od rosyjskiego reżimu.

W 2017 roku przejął kontrolę nad belgijskim klubem Cercle Brugge. Belgowie również dawali do zrozumienia, że ​​obecnie się nie martwią.

Ba, Rybołowlew wesprze Ukraińców

Co więcej, miliarder przekaże pieniądze na wsparcie kryzysu humanitarnego na Ukrainie oraz pomoc tamtejszej ludności.

– Bezwzględnie kluczowe jest wspieranie tych, którzy najbardziej cierpią. Dlatego AS Monaco, Cercle Brugge i ja osobiście, a także różne firmy, w które inwestuje Rybolovlev Family Trust, postanowiliśmy przekazać darowizny na niesienie pomocy humanitarnej – przyznał Rosjanin.

Jest to odpowiedź na apel Międzynarodowej Federacji Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca (IFRC) oraz Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża (ICRC).