W Anglii trwają niezbyt łatwe negocjacje między klubami Premier League oraz English Football League (zarządzają Championship, League 1 i League 2) a Professional Footballers’ Association (PFA, związek zawodowy piłkarzy w Anglii).
Władze ligi starają się wspierać kluby i personel niegrający w okresie kryzysu koronawirusa. Jak wiadomo, zawodowa piłka nożna w Wielkiej Brytanii została zawieszona do co najmniej 30 kwietnia.
Piłkarze w klubach w całej Europie, takich jak FC Barcelona i Juventus FC, zgodzili się już odłożyć pensję do końca kryzysu. W Anglii zawodnicy Leeds United, a także dyrektorzy, już ogłosili, że zawieszą swoje pensje, aby pomóc klubowi opłacić personel niepiłkarski z Elland Road i ośrodka treningowego Thorp Arch.
Wracają jednak do negocjacji, póki co są one zawieszone, ale jeszcze w tym tygodniu powinny zapaść pewne decyzje. Zarazem związek piłkarzy poprosił wszystkich swych członków, by nie zgadzali się na żadne obniżenie lub odroczenie płac, póki nie skonsultują tego z PFA. Organizacja zrzeszająca zawodników poinformowała, że „poprosiła o sprawdzenie sytuacji finansowej każdego klubu, zanim zaoferuje piłkarzom porady, czy mają zaakceptować oferowane warunki”. Rozsądnie.
Dlaczego? Wszakże nie każdy klub jest Juventusem i działania podejmowane przez elitarnych przedstawicieli futbolu nie mogą mieć przełożenia na wszystkich.
PFA w najbliższym czasie ma się spotkać również z przedstawicielami Angielskiej Federacji Piłki Nożne (FA) w celu omówienia sytuacji piłki nożnej kobiet.
Jedno jest pewne, będzie ciekawie i bardzo trudno wyrokować, w którym kierunku podążą rozmowy.
Jestem absolutnie zwariowany na punkcie sportu, przede wszystkim piłki nożnej. Niby często mówię, że czas zmienić branżę, ale to czcze gadanie, gdyż jestem pracoholikiem, a taka praca sprawia mi mnóstwo radości.