Od kilku dni kibice FC Barcelony fetują transfer Ferrana Torresa z Manchesteru City. Do kasy angielskiego klubu ma trafić 55 mln euro, a do tego może dojść jeszcze 10 mln euro bonusów.
Nie dziwne, że ta transakcja wywołała wiele pytań. Wielu zastanawia się, w jaki sposób FC Barcelona pogrążona w kryzysie gospodarczym może wydać takie pieniądze i jeszcze utrzymać zawodnika? Przecież klub wykazał w sezonie 2020/21 stratę na poziomie 481 mln euro. Kilka miesięcy temu nie można było zatrzymać Lionela Messiego, a teraz taki transfer.
Cztery czynniki
Według dziennika „Marca” uzyskanie zielonego światła na ten ruch było możliwe ze względu na cztery podstawowe czynniki.
Po pierwsze, klub miał wystarczającą gotówkę, by dopiąć transfer. Głównie została ona pozyskana na podstawie kredytów.
Po drugie, na pewno bardzie złożona, bo dotyczy LCPD (Limite de Coste de Plantilla Deportiva). To limit wynagrodzeń LaLiga, który nakłada na każdy klub maksymalne wydatki na piłkarzy, trenerów itp. w oparciu o dostępny budżet. Składają się na to pensje, stawki amortyzacji i inne kwestie. Po letnim oknie transferowym FC Barcelona miała do wykorzystania 97,9 mln euro.
Niefortunne i nagłe zakończenie kariery przez Sergio Aguero, ale i odłożenie wykupu lub rezygnacja Yusufa Demira wypożyczonego z Rapidu Wiedeń (po 10 meczach w 1. zespole FC Barcelona miała być zobowiązana do wykupienia piłkarza za 10 mln euro), sprawiły, że zrobiło się miejsce w składzie, także pod kątem finansowym.
Po trzecie, Joan Laporta, prezydent klubu, jest zdeterminowany i bliski zawarcia nowych umów sponsorskich. Kontrakty pozwolą zwiększyć przychody, a to da możliwość podniesienia progu limitu wynagrodzeń.
W końcu po czwarte, należy pamiętać, że latem klub opuścił nie tylko Messi, ale i choćby Antoine Griezmann, co oznaczało oszczędności na wynagrodzeniach. Dodatkowo niektórzy weterani „Dumy Katalonii”, w tym Gerard Piquè, Jordi Alba i Sergio Busquets, zdecydowali się na obniżki wynagrodzeń.
To właśnie te czynniki otworzyły drogę do pozyskania gwiazdy reprezentacji Hiszpanii. I choć władze ligi będą na pewno jeszcze przyglądać się sytuacji finansowej, to według hiszpańskich mediów w FC Barcelonie panuje spokój i pewność, że transfer zostanie dopięty bez problemów.
Jestem absolutnie zwariowany na punkcie sportu, przede wszystkim piłki nożnej. Niby często mówię, że czas zmienić branżę, ale to czcze gadanie, gdyż jestem pracoholikiem, a taka praca sprawia mi mnóstwo radości.