Najbardziej utytułowany klub piłkarski w Belgii ma poważne problemy. Flamandzki dziennik gospodarczy “De Tijd” opublikował dane finansowe, o których od dawna mówiło się w kuluarach. Klub zamknął rok finansowy 2019-2020 ogromną stratą w wysokości 36 milionów euro, co przy budżecie w wysokości około 70 mln euro jest wartością ogromną.
Oznacza to, że łączna strata klubu z ostatnich 3 sezonów to prawie 70 mln euro:
- 2019/2020: 36 mln euro
- 2018/2019: 27 mln euro
- 2017/2018: 6 mln euro
Zdaniem dziennikarzy “Het Nieuwsblad” sytuacja finansowa klubu była zła już przed wejściem do klubu miliardera Marc’a Coucke’a, ale Belg zamiast spłacić długi, poszukać oszczędności i następnie rozpocząć inwestycje, zaczął od tego ostatniego.
„Coucke najpierw mocno zainwestował w nowych graczy. Można powiedzieć, że pieniądze wylatywały przez okna i drzwi. Nawet przeciętni zawodnicy otrzymywali atrakcyjne zarobki” – opisuje Dimitri Thijskens, ekspert finansowy w “Het Nieuwsblad”.
Zarobki, o których mówi Thijskens:
- 6 milionów – Kompany
- 2,7 miliona – Trebel
- 2,5 miliona – Chadli
- 2,5 miliona – Nasri
- 1,7 miliona – Roofe
- 840 000 euro – Milic
- 800 000 euro – Sanneh
- 500 000 euro – Gerkens
Coucke ma patent na pakowanie klubów w problemy
Gazeta nie szczędzi krytyki Coucke’emu: „Mówi się, że osioł nie uderza dwa razy w ten sam kamień. Ale to nie dotyczy Coucke’a” – czytamy. „W jego poprzednim klubie KV Oostende w ten sam sposób doprowadzono do długów, których konsekwencje są nadal odczuwalne”.
Warto przypomnieć wypowiedzi dyrektora sportowego Michael Verschueren sprzed zaledwie 2 lat, kiedy nazywał projekt budowy klubu ambitnym oraz zapowiadał, że RSCA wróci do okresu świetności z lat 70. i 80. Verschueren podkreślał w wywiadach, że Anderlecht chce generować wyższe przychody z zagranicy (głównie z Chin i z USA).
– Juventus to marka światowa, nie powinniśmy się z nimi porównywać. Nie wyprzedzimy też Barcelony. Uważam, że Liga Mistrzów to dla nas za wysokie progi Chcemy zająć wiodącą pozycję w rozgrywkach Ligi Europy. Nasze dotychczasowe budżety w wysokości od 60 do 70 mln euro, są wciąż niewystarczające. Będziemy musieli rywalizować z drużynami z Portugalii i Rosji, które dysponują budżetami w wysokości 100 mln euro. Musimy zasypać tę dziurę – mówił w tabloidzie “Humo”. – RSCA musi być bardziej ambitne. Zniknęliśmy teraz ze sceny europejskiej, nie byliśmy innowacyjni od lat i mieliśmy deficyt budżetowy. Ale powtarzam: nie patrzmy, jak możemy zatrzymać za sobą Waasland-Beveren i Eupen, patrzmy w górę.
Jak znaleźć pieniądze?
O tym jak puste to były słowa, świadczy fakt, że balansujący na granicy bankructwa Anderlecht pilnie szuka pieniędzy. Zaowocowało to letnią sprzedażą młodziutkiego Jérémy’ego Doku (rocznik 2002!), który latem przeniósł się do francuskiego Stade Rennes za rekordowe dla obu stron 26 mln euro. Myślę, że trudno im będzie poprawić miejsce w tabeli bez swojego najlepszego zawodnika. Mustapha Bundu, za którego zapłacono niecałe 3 mln euro póki co zawodzi. Cóż, pozostaje czekać na Romelu Lukaku, który deklaruje w tamtejszej prasie, że chce zakończyć karierę w barwach 34-krotnych mistrzów Belgii.
Co prawda, Anderlecht nadal generuje najwyższe przychody spośród wszystkich klubów Jupiler Pro League (około 50 milionów euro rocznie), ale katastrofa sportowa ciągnie klub na dno. Bez wpływów z UEFA, ciężko będzie wyjść z zastoju. Ostatni pomysł „fioletowo-białych”, polegał na podwyższeniu kapitału spółki, ale akcjonariusze zdecydowanie odmówili.
Co ciekawe, jak spojrzymy na bilans transferowy z ostatnich 5 sezonów to widzimy, że klub solidnie na nich zarabia. Nie widać tutaj żadnej transferowej ofensywy na miarę PSG (zachowując proporcje), która mogłaby doprowadzić do tak dużych długów. Łącznie w ostatnich 5 sezonach klub zarobił 210 mln euro, co przy wydatkach na poziomie 120 mln euro daje wynik +90 mln euro. Jak źle musi być zarządzany klub, który generuje 70 mln euro strat przy wpływach transferowych na poziomie 90 mln euro? Od razu do głowy przychodzi casus FC Schalke 04, które, tak samo jak Anderlecht, dotkliwie odczuwa brak gotówki z europejskiej centrali. W Brukseli, tak jak w Gelsenkirchen, pracują już nad salary cap.
Niemniej, łączne długi klubu to prawie 100 mln euro. Zdaniem belgijskich ekspertów, Anderlecht będzie potrzebował lat, zanim wszystkie problemy zostaną całkowicie rozwiązane. – Kiedy Anderlecht będzie mógł ponownie konkurować z Club Brugge? Z pewnością nie powinno się o tym marzyć przed 2025 rokiem – podkreśla Dimitri Thijskens.
Embed from Getty ImagesPrzyszłość brukselskiego klubu nie rysuje się w kolorowych barwach.
W dzieciństwie piłkarz Górnika Łęczna, później analityk-samouk w Warcie Poznań i Wiśle Kraków, obecnie analityk finansowy w GAMIVO i pasjonat wszystkiego, co związane z ekonomiczną stroną piłki nożnej.