MŠK Žilina, czyli pierwsza klubowa ofiara koronawirusa

MSK Zilina
fot. MSK Zilina

Siedem razy sięgali po mistrzostwo Słowacji. W zeszłym roku grali w finale Pucharu Słowacji. Dopiero co sprzedawali Roberta Bozenika do Feyenoordu za 4,6 mln euro (choć jak twierdzą, póki co dostali 1/10 tej kwoty). Dziś ogłaszają, że klub od 1 kwietnia przechodzi w stan upadłości. I nie będzie to prima aprilis.

Dopiero co przytaczaliśmy słowa prezesa European Leagues, który jasno stwierdził, że „niektóre kluby mogą przestać działać”. Nikt się nie spodziewał, że wyrok zapadnie tak szybko. Choć… może to być działanie ochronne.

MŠK Žilina zmierza do likwidacji, co potwierdził sam klub w oficjalnym komunikacie. Piętnastu piłkarzy z kadry pierwszej drużyny już otrzymało zbiorowe zwolnienie i od 1 kwietnia mogą szukać sobie nowych klubów. Oczywiście ci z największymi zarobkami.

Dlaczego do tego doszło?

PRETO spol. s.r.o. będąca głównym akcjonariuszem klubu 27 marca podjęła decyzję o możliwości rozwiązania klubu. Z oświadczenia dowiadujemy się, że piłkarze nie zgodzili się na jednostronną renegocjację umów. Chcieli przy tym wsparcia prezesa Słowackiego Związku Piłkarzy, Jana Muchy. Włodarze MŠK Žilina uznali, że to „absolutnie niewłaściwe”.

Sami gracze są w szoku. Filip Kasa w rozmowie z iSport.cz powiedział: – Nikt z nami w ogóle nie rozmawiał, a 15 zawodników zostało pozbawionych kontraktów. Nic więcej nie wiemy. Nigdy bym nie powiedział, że coś takiego może przytrafić się takiemu klubowi jak Žilina. Nie wiemy, co się stanie, wszystko jest jeszcze do rozwiązania, jest to bardzo świeża sytuacja.

Nie będzie klubu, bo nie będzie transferów?

Ta reakcja jest związana z powodu ograniczeń spowodowanych pandemią. „Strategia finansowa klubu oparta jest na dochodach ze sprzedaży piłkarzy. (…) Budżet klubu na 2020 roku opiera się na wpływach ze sprzedaży zawodników w letnim oknie transferowym. Dzisiaj jest więcej niż prawdopodobnie, że dochód z tego tytułu będzie bliski zeru” – dowiadujemy się z komunikatu Słowaków.

Kiedy będzie koniec?

– Śmierć klubu następuje po zakończeniu procesu likwidacji. Sama likwidacja może potrwać pół roku, trzy miesiące lub dwa lata – zapewnia Rastislav Otruba, główny likwidator z ramienia PRETO.

Innymi słowy, chwilę to potrwa, ale… Nic nie jest przesądzone. Ogłoszenie stanu likwidacji może utrudnić zawodnikom dochodzenie swoich roszczeń. Zresztą nie tylko im, a wszystkim wierzycielom.

Mimo wszystko szkoda, że problemy ma klub, który wychował takich piłkarzy jak Martin Dubravka (obecnie Newcastle United FC), Milan Skriniar (Inter Mediolan), czy David Hancko (ACF Fiorentina), albo Tomas Hubocan (odchodził do Zenitu, obecnie Omonia Nikozja).

Warto też pamiętać, że graczami tej drużyny są m.in. Polacy: Jakub Kiwior i Dawid Kurminowski. Z kolei trenerem jest znany z polskich boisk Pavol Stano.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.