Nie jest tajemnicą, że AS Saint-Etienne jest na sprzedaż. Informowałem o tym niemal pół roku temu. Klub ma trochę problemów, a władze dziesięciokrotnego mistrza Francji uznały, że najlepszą opcją jest znalezienie nowego właściciela.
Według lokalnych mediów pojawił się chętny. To Norodom Ravichak, czyli kambodżański książę. Brzmi ciekawie i trochę dziwnie? Oczywiście.
Jak to uzasadnić?
Ravichak jest ponoć skłonny wyłożyć 100 mln euro za przedstawiciela Ligue 1 Uber Eats. A jak uzasadnia ten ruch? Hmm… chęcią opieki. Poważnie.
– Moim celem jest teraz dbanie o AS Saint-Étienne i tych, którzy pracują, aby klub mógł powrócić na należną mu pozycję we francuskim i europejskim futbolu – powiedział książę. – Zawsze marzyłem o przejęciu klubu piłkarskiego, okazja pojawiła się w postaci klubu, który jest mi bliski. Postanowiłem więc zrobić wszystko, aby to zrobić.
Kim jest Ravichak?
Norodom Ravichak jest siostrzeńcem króla Kambodży, Norodoma Sihamoniego. Rodzina królewska tego kraju ma silne związki z Francją, spędzając czas między Paryżem a Phnom Penh. Ravichak kieruje również w stolicy Francji firmą doradztwa finansowego B&N Conseil et Strategie. Drugim partnerem w firmie jest Ahmed Bessedik, sojusznik prezesa PSG, Nassera al-Khelaïfiego.
– Przyprowadzam solidnych partnerów finansowych, których ujawnię, gdy nadejdzie czas – dodał Ravichak. – Nie przychodzę z powodów ekonomicznych. Chcę inwestować długoterminowo i dbać o AS Saint-Étienne. Jeśli osiągniemy porozumienie, zapewnię wystarczające środki, aby osiągnąć te ambicje i pozwolić klubowi na ponowne odkrycie jego blasku.
To jedyna szansa?
Jeszcze w 2018 roku, przed pandemią, ASSE negocjowało z amerykańskim funduszem inwestycyjnym Peak6. Ostatecznie do transakcji nie doszło, a właścicielami większościowymi pozostają Cesse Foot (Bernard Caiazzo) i
France Croissance Foot (Roland Romeyer), którzy posiadają po 44% udziałów.
Ten duet, a także Jean-Francois Soucasse, czyli dyrektor zarządzający, na początku roku powierzyli firmie doradczej KPMG znalezienie nowego właściciela. Nie jest to dziwne, gdyż podczas globalnego kryzysu związanego z COVID-19 dochody „Zielonych” spadły ze 110 do 70 mln euro…
Czy teraz karta się odwróci?
Jestem absolutnie zwariowany na punkcie sportu, przede wszystkim piłki nożnej. Niby często mówię, że czas zmienić branżę, ale to czcze gadanie, gdyż jestem pracoholikiem, a taka praca sprawia mi mnóstwo radości.