Castore wykorzystało okazję, Newcastle ją straciło

Od kilku dni w zagranicznych mediach pojawiają się informacje o nowym sponsorze technicznym dla Newcastle United FC. Ma nim być Castore Sportswear. To jedna z takich umów, które potrafią wzbudzić spore emocje.

Jednak po kolei.

Dlaczego dla NUFC to porażka?

„Sroki” od 11 lat współpracowały z Pumą. W sierpniu 2019 roku niemiecka firma miała być zainteresowana przedłużenim kooperacji, która kończyła się z dniem 30 czerwca 2020 roku. Jednak musiałaby znacząco podbić warunki finansowe. Właściciel klubu – Mike Ashley – chciał rekordowego kontraktu. W końcu stanęło na… niczym.

Sytuacja z pandemią, a także zamieszanie z ewentualnymi zmianami właścicielskimi Newcastle United (ileż to już trwa?!) sprawiły, że dogadano się z Pumą na krótkoterminowe przedłużenie produkcji strojów na kampanię 2020/21.

Pojawiały się też spekulacje, że Nike może wejść do gry, ale przedstawiciele tej firmy zaprzeczyli. Dla Pumy było to o tyle dobre rozwiązanie, że w ostatnich dwóch latach odnotowała dobre wyniki sprzedaży koszulek meczowych „Srok”.

Teraz będzie trzeba zadowolić się 5 mln funtów od Castore. To taka wisienka na torcie „straconych okazji Ashley’a”. Klub stał się statyczny w generowaniu przychodów komercyjnych w porównaniu z rywalami z Premier League. Skąd ten wniosek? Oddaję głos Kieran’owi Maguire, ekspertowi ds. piłkarskich finansów z University of Liverpool:

– Newcastle zarobiło 28 milionów funtów na transakcjach handlowych w 2007 roku (wówczas klub przejął Ashley – przyp. PK), a 28 milionów funtów również w 2019 roku.

Maguire w rozmowie z ChronicleLive przyznaje, że dla „Srok” dramatyczne jest to, że chwilę temu Everton FC podpisuje z hummelem umowę za 9 mln funtów. Evertonem, który w 2007 roku wygenerował 7 mln, a w ostatnim okresie 41 mln…

Sukces Castore

Z drugiej strony stoi firma, która dopiero zaczyna angażować się w piłkę nożną. Współpracuje z Rangers FC, spekuluje się o możliwości kooperacji z AS Romą, ale… Premier League to inny rozmiar kapelusza dla tego młodego przedsiębiorstwa.

Oczywiście, umowa nie została jeszcze oficjalnie ogłoszona, ale jeżeli faktycznie do niej dojdzie to założona 5 lat temu firma zyska przy dość niskim nakładzie klub o dużej bazie kibicowskiej i w lidze o gigantycznej ekspozycji globalnej.

Nie można wykluczyć, że za wspomnianymi 5 mln funtów stoją jeszcze dodatkowe, duże bonusy do podniesienia z boiska. Mimo wszystko, wydaje się, że właśnie bracia Phil i Tom Beahon korzystają ze świetnej okazji, która pojawiła się na rynku.

Mike Ashley stoi w rozkroku czekając aż w końcu uda mu się odsprzedać klub, a przy okazji musi zadbać o jego przyszłość. W jakimkolwiek stopniu.

Trzecie dno?

Tom Beahon jeszcze w maju musiał odnieść się do plotek, jakoby Mike Ashley, który jest też właścicielem sieci SportsDirect był jednym z inwestorów Castore. Zaprzeczył, ale trzeba pamietać, że w lutym firma zebrała 7,5 mln funtów od prywatnych inwestorów na ekspansję w świecie sportów zespołowych.

Należy mieć też na uwadze, że oficjalnie od października w Castore pracuje Pascal Lafitte, który został dyrektorem ds. współpracy, handlu i marketingu. Celem byłego dyrektora ds. partnerstw Olympique Marsylia i menedżera handlowego w departamencie sponsoringu Chelsea FC jest wprowadzenie nowego pracodawcy do świata wielkich lig. Większych niż szkocka. Wydaje się, że jest na dobrej drodze.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.