Zawodowe kluby upadają. Pro League porównało deklaracje VAT klubów od początku kryzysu koronawirusa do września. Na ich podstawie obliczono, że zawodowa piłka nożna osiągnęła łącznie o 50 procent niższe przychody z działalności operacyjnej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Różnica wynosi 275 mln euro.
Jeszcze bardziej niepokojące jest stwierdzenie, że straty zanotowano głównie w ostatnich miesiącach, od bieżącego sezonu. – 80% spadku przychodów nastąpiło w tym sezonie – mówi prezes Pro League, Peter Croonen. – Mamy bardzo ograniczone przychody, ale koszty stałe się nie zmniejszyły. Utrzymanie boisk, stadionu, pensje pracowników i, przede wszystkim, piłkarzy… Zawodnicy rozgrywają mecze i przysługuje im kontrakt. W przypadku braku meczów, od marca teoretycznie można by postawić piłkarzy w stanie bezrobocia, ale nie chcemy tego robić ze względu na korzystny system podatkowy i parafiskalny, którym cieszy się już belgijska piłka nożna.
Przewidywanie, że wiele klubów będzie walczyć o utrzymanie płynności finansowej, wydaje się urzeczywistniać.
Zwłaszcza teraz, gdy nie od razu wygląda na to, że stadiony wkrótce znów się zapełnią. Ekonomista sportowy Thomas Peeters już o tym mówił: – Nie jestem wirusologiem, nadal uważam, że dopóki nie będzie szczepionki, będzie reżim odplątywania, który mocno uderzy w piłkę nożną. Jest kilka sektorów, które każdego tygodnia mobilizują 100 000 ludzi, takich jak piłka nożna. W normalnych czasach jest to siła, ale teraz słabość. Piłka nożna ma również pecha, że tuż przed pierwszą falą doszło do wielu poważnych epidemii. Myślę, że kluby powinny zaplanować, że będzie to znacznie mniej do lutego lub marca przyszłego roku.
Croonen dodaje: – Jeśli były jakieś rezerwy, to w tym roku kluby je wykorzystały. Na szczęście właściciele są skłonni wesprzeć spółki kapitałem, ale na jak długo i co przyniesie 2021 rok? Znajdujemy się w trudnej sytuacji i jeśli nie będziemy ostrożni, doprowadzi to do katastrofy. Wydaje się bardzo prawdopodobne, że liczby te będą nadal sumować się i wpływać na szerszy ekosystem: podwykonawców, rodziny itd. Federalne Biuro Planowania wykazało, że na każde 100 euro dochodu generowanego przez zawodową piłkę nożną powstaje łącznie 246 euro wartości dodanej.
Europejskie kluby piłkarskie zwróciły się już do rządów z prośbą o wsparcie. Szansa, że stanie się to w Belgii, jest niewielka, twierdzi Peeters. – Belgijska piłka nożna od lat ma problem z wizerunkiem ze względu na zniżki na ubezpieczenie społeczne, z których korzystają zawodnicy. Dotacja ta pochodzi z czasów, gdy czołowi sportowcy zarabiali stosunkowo niewiele i dzięki temu wsparciu byli w stanie rozwijać karierę sportową. Dla wielu sportowców – siatkarzy, koszykarzy, wioślarzy, judoków… – taka zniżka dalej ma duże znaczenie, ale oczywiście nie dla piłkarzy, którzy zarabiają nawet 3 miliony euro rocznie. Ale to kontrowersyjne cięcie NSSO przyniosło w ostatnich latach bardzo duże oszczędności klubom piłkarskim i nie sądzę, aby odważyły się zaryzykować utratę tej przewagi jako ofiarę za wsparcie – kończy CEO Pro League.
W dzieciństwie piłkarz Górnika Łęczna, później analityk-samouk w Warcie Poznań i Wiśle Kraków, obecnie analityk finansowy w GAMIVO i pasjonat wszystkiego, co związane z ekonomiczną stroną piłki nożnej.