Gdy AS Roma w lipcu była jeszcze pod kontrolą Jamesa Pallotty, zdecydowała się na przedwczesne zakończenie współpracy z Nike i podpisanie nowego, przejściowego kontraktu z Amerykanami do końca sezonu 2020/21. Wydawało się, że plan na nowego sponsora technicznego czai się za rogiem.
Nic bardziej mylnego. Dopiero we wrześniu, po zmianie właściciela, klub ruszył do rozmów. Ryan Friedkin, członek zarządu Marc Watts, dyrektor operacyjny Francesco Calvo oraz dwaj radcy prawni zaczęli poszukiwania. Odbyto wiele rozmów, według informacji „Roma Press”, negocjowano z adidasem, Under Armour i Castore.
Ostatecznie wybór padł na New Balance. Rocznie bazowa kwota jaką amerykańska firma zapłaci to 4 mln euro. Do tego dochodzą bonusy. To mniej niż przelewał na konto klubu ze stolicy Włoch Nike (5 mln euro).
I tu pojawia się „ale”. Otóż AS Roma ma zyskać „znacznie większy procent” od sprzedaży detalicznej i konsumenckiej. A przecież o to się wściekali Rzymianie przy porozumieniu z Nike.
Dla New Balance będzie to bardzo ważny kontrakt, gdyż po stracie Liverpool FC zostali z klubami o markach uznanych, ale jednak nie tak dużych. Za takowe nie można uznać, mimo wszystko, ani FC Porto, ani Dynama Kijów, a tym bardziej Lille OSC oraz Athletic Club.
Jestem absolutnie zwariowany na punkcie sportu, przede wszystkim piłki nożnej. Niby często mówię, że czas zmienić branżę, ale to czcze gadanie, gdyż jestem pracoholikiem, a taka praca sprawia mi mnóstwo radości.