RSC Anderlecht, jeszcze nie tak dawno gigant, dziś klub z wieloma problemami finansowymi, poinformował, że zanotował w ostatnim okresie rozliczeniowym stratę 29 mln euro.
Mimo to, belgijski klub informuje, że dzięki niedawnego zastrzykowi do kapitału, udało się uniknąć bankructwa.
W ciągu ostatnich czterech lat łączne straty Anderlechtu przekroczyły 100 mln euro. W 2020 roku Anderlecht poniósł rekordową stratę 36,4 mln euro.
– To ponownie było bardzo negatywne – powiedział dyrektor generalny klubu, Peter Verbeke. – Musimy nadal oszczędzać tak po stronie sportowej, jak i niesportowej. Jest lekki pozytyw, bo mimo roku koronawirusa wygenerowaliśmy mniej strat niż rok wcześniej.
– Koszty płac zawodników muszą spaść. Z trudem planujemy budżet, aby obniżyć koszty przychodzących transferów i koszty agentów. Audyt wykazał, że Anderlecht ma jeszcze długą drogę do powrotu do zdrowia.
Verbeke chce wdrożyć pięcioletni plan przywrócenia klubowi zdrowszej sytuacji finansowej.
Pod koniec grudnia klub ogłosił podniesienie kapitału w wysokości 42 milionów euro i restrukturyzację zadłużenia. – Podwyższenie kapitału jest faktem, ale jeśli nadal będziemy ponosić duże straty, konieczne będzie kolejne – zaznaczył Verbeke.
– Absolutnie chcemy tego uniknąć. Dlatego istnieje biznesplan, aby klub znów był rentowny operacyjnie – zakończył.
Młody zespół prowadzony przez Vincente Kompany’ego zajmuje w Pro League 3. miejsce. W klubie liczą się z koniecznością sprzedaży swoich czołowych zawodników, jak choćby Yari Verschaeren.
Jestem absolutnie zwariowany na punkcie sportu, przede wszystkim piłki nożnej. Niby często mówię, że czas zmienić branżę, ale to czcze gadanie, gdyż jestem pracoholikiem, a taka praca sprawia mi mnóstwo radości.