11 listopada, czyli w święto niepodległości oraz imieniny świętego Marcina, poznaniacy oraz Wielkopolanie zajadają się rogalami świętomarcińskimi. Za pośrednictwem Lecha Poznań słodkie niespodzianki ponownie ruszyły w podróż po kraju i Europie. Za kilka miesięcy „Kolejorz” będzie świętować setne urodziny, więc tym razem obdarowani zostali m.in. wszyscy piłkarze, którzy uczestniczyli 33 lata temu w dwumeczu z FC Barceloną.
W drugiej rundzie Pucharu Zdobywców Pucharów lechici trafili na hiszpańskiego giganta. W pierwszym starciu w Katalonii zremisowali 1:1, co było ogromną sensacją. 9 listopada stadion przy Bułgarskiej w Poznaniu wypełniony był do granic możliwości – szacunki mówią o tym, że na trybunach było wówczas około 40 tysięcy kibiców. Gospodarze znów stawili czoła przeciwnikowi, prowadzili 1:0, ale po 120 minutach był remis, po którym sędzia zarządził rzuty karne. W nich jeden strzał dzielił „Kolejorza” od sprawienia gigantycznej niespodzianki, ale ostatecznie FC Barcelona wybroniła się, awansowała do ćwierćfinału, a potem sięgnęła po trofeum. Do dzisiaj wyrównana konfrontacja z tak utytułowanym klubem wspominana jest przez fanów z łezką w oku.
W ostatnich dniach do piłkarzy, którzy byli bohaterami tamtych wydarzeń, trafiły słodkie niespodzianki – rogale świętomarcińskie przygotowane tradycyjnie przez Cukiernię Koperski. Do tych, którzy mieszkają w Poznaniu i okolicach, przedstawiciele klubu pojechali osobiście. Natomiast do tych, którzy mieszkają nieco dalej, wysłano paczki kurierskie. W ten sposób trafiły m.in. do Konstancina, gdzie mieszka ówczesny trener Lecha, Henryk Apostel, a także do Francji, gdzie stacjonują od wielu lat Piotr Romke i Marian Głombiowski, czy też Szwecji, gdzie żyje Jerzy Kruszczyński. – Bardzo dziękuję za pamięć, to bardzo wzruszające, że rodzina „Kolejorza” wciąż o nas pamięta. Widać, że historia dla takiego klubu, jak Lech to ważna sprawa – mówi były obrońca Andrzej Słowakiewicz, który mieszka w Lubinie.
W Poznaniu rogale są produkowane w ogromnych ilościach, bo na długo przed 11 listopada są już wyczekiwane przez mieszkańców. W 2008 roku nazwa „rogal świętomarciński” została wpisana do rejestru chronionych nazw pochodzenia i chronionych oznaczeń geograficznych w Unii Europejskiej. Dlatego, żeby je sprzedawać, trzeba posiadać specjalny certyfikat, który wydaje cech cukierników i piekarzy w stolicy Wielkopolski.
– Rok temu, kiedy graliśmy w Lidze Europy, naszego przysmaku regionalnego mogli spróbować pracownicy Rangers FC, na czele z trenerem Stevenem Gerrardem. Teraz rogale znów powędrowały w świat, bo jako klub staramy się pielęgnować piękną lokalną tradycję i wszędzie, gdzie gramy w okolicach 11 listopada, częstować rogalami. W tym roku ze względu na nadchodzące stulecie nie zapomnieliśmy również o tych, którzy dołożyli swoją cegiełkę do sukcesów klubu – przyznaje Szymon Goc z działu marketingu wizerunkowego Lecha Poznań.
W sobotę przed meczem z Górnikiem Łęczna (1:1) między kapitanami doszło nie tylko do tradycyjnej wymiany proporczyków. Mikael Ishak wręczył również paczkę rogali, a w zamian od Macieja Gostomskiego otrzymał lubelskie cebularze. Z kolei w niedzielny wieczór gościem programu Liga+ Extra w stacji telewizyjnej Canal+ był skrzydłowy Lecha, Jakub Kamiński, który częstował rogalami prowadzących.
źródło: Lech Poznań
Jestem absolutnie zwariowany na punkcie sportu, przede wszystkim piłki nożnej. Niby często mówię, że czas zmienić branżę, ale to czcze gadanie, gdyż jestem pracoholikiem, a taka praca sprawia mi mnóstwo radości.