Początek roku przyniósł dość niespodziewaną zmianę identyfikacji Sparty Praga. Czeski klub od początku w sposób klarowny komunikował skąd taka idea, choćby poprzez specjalnie przygotowaną stronę internetową. Zresztą wszelkie działania związane z oswajaniem fanów ze zmianami realizowane są pod hasłem #navzdySparta.
Kamil Veselý, dyrektor marketingu Sparty, zgodził się ze mną porozmawiać na temat podjętych przez klub działań. Dowiecie się z tej rozmowy między innymi dlaczego w działania nie wciągnięto kibiców i czy zerkano w stronę rebrandingu Juventusu. Ale nie tylko.
Zapraszam.
– Skąd wziął się pomysł na rebranding?
– Ta kwestia była omawiana od wielu lat, jeszcze nim przyszedłem do klubu 3 lata temu. Panowało przekonanie, że obecna identyfikacja – logo – musi zostać unowocześniona i ujednolicona.
– Co Wam przeszkadzało dokładnie w poprzedniej identyfikacji?
– Po pierwsze, muszę powiedzieć, że nie było zdefiniowanej tożsamości klubu. Tylko logo, nic więcej. Każdego sezonu musieliśmy tworzyć nową, sezonową identyfikację. To była strata czasu i pieniędzy. Jeśli chodzi o logo, zauważyliśmy duże ograniczenia w użyciu w mediach cyfrowych i merchandisingu, a także w wielu innych obszarach. Konieczna była zmiana.
– W jakim celu wykonano te zmiany? W czym one mają się przydać?
– Widzimy duży potencjał w obszarach cyfrowych i rozwoju produktowym. Jestem niemalże pewien, że już wkrótce okaże się, jak duży potencjał jesteśmy w stanie osiągnąć dzięki nowej identyfikacji.
– Czy na kimś się wzorowaliście? Juventus ma zbliżony font…
– Nie powiedziałbym, że font jest podobny. Ale masz rację – Juventus był wielką inspiracją dla koncepcji stworzenia nowej identyfikacji klubu w wielu aspektach.
– Jakie są reakcje w Czechach? Jak zareagowali kibice, ale i jak zareagowały media?
– Dzień po zaprezentowaniu nowej tożsamości przeprowadziliśmy ankietę wśród fanów. Wyniki były bardzo zadowalające. Prawie 80% z nich zrozumiało powody zmiany, a ponad 2/3 polubiło sposób, w jaki to zrobiliśmy. Miejmy nadzieję, że liczby będą się poprawiać, gdy zaczniemy używać nowej identyfikacji. Stanie się to od czerwca tego roku.
– Czy konsultowaliście zmiany z grupami kibicowskimi?
– Postanowiliśmy nie rozmawiać o tym z naszymi fanami. Proces zmiany identyfikacji wizualnej klubu uważamy za coś, co muszą zrobić profesjonaliści w tej dziedzinie. Muszę jednak przyznać, że tak naprawdę cały projekt został wykonany przez fanów – wszyscy członkowie zespołu projektowego są wielkimi kibicami Sparty Praga, co pomogło nam utrzymać poczucie kibicowskie w projekcie.
– A rozmawialiście na ten temat ze sponsorami i partnerami biznesowym? Jak oni na nie reagują?
– Nie, nie robiliśmy tego. Niektórych zaprosiliśmy po prostu na kilka godzin przed premierą, aby głębiej zaprezentować im nasze pomysły.
– Stworzyliście stronę, na której dokładnie tłumaczycie wykonane działania. Skąd pomysł, by być w tym względzie aż tak transparentnym?
– Wierzymy, że musimy komunikować się i wyjaśniać naszym kibicom wszystkie nasze kroki. Bardzo ich szanujemy. Wiemy, że bardzo ich to obchodzi. Dlatego zdecydowaliśmy się wyłożyć wszystkie nasze karty na stół. I zdecydowanie tego nie żałujemy. To pokazuje, jak powinno się współpracować z sympatykami.
– Czy nowa identyfikacja to też pierwszy krok ku wyjściu na inne rynki? Na przykład azjatycki?
– Nie, obecnie tego nie planujemy. Przede wszystkim musimy potwierdzić naszą dominującą pozycję na rynku czeskim. Jesteśmy największym klubem z milionem fanów. Oni każdego dnia muszą czuć, że Sparta to największy klub w kraju, mimo aktualnych wyników sportowych. Klub, który potrafi działać na równi z klubami Bundesligi czy Premier League.
Jestem absolutnie zwariowany na punkcie sportu, przede wszystkim piłki nożnej. Niby często mówię, że czas zmienić branżę, ale to czcze gadanie, gdyż jestem pracoholikiem, a taka praca sprawia mi mnóstwo radości.