Szykuje się ciekawy ruch w Major League Soccer. Orlando City SC, które w lidze gra od 2015 roku może zmienić właściciela.
To będzie dobry interes…
Głównie dla większościowego udziałowca i prezesa. Flávio Augusto da Silva wyłożył przed laty 70 mln dolarów za możliwość dołączenia do MLS. Teraz na stole ma leżeć kwota 400 mln amerykańskiej waluty. A trzeba dodać, że w zeszłym roku „Forbes” wycenił franczyzę na 295 mln. To dało 12. lokatę w rozgrywkach pod tym względem.
Sporo niejasności
„Sports Business Journal” zaznaczył, że na ten moment nie wiadomo, czy wraz z Orlando City SC sprzedane będą inne podmioty należące do Orlando Sports Holdings LLC. Mowa o Orlando Pride, Exploria Stadium i Orlando City B.
Choć nawet jeśli wszystko trafi pod młotek, to i tak 400 mln to kwota atrakcyjna. Szczególnie, że MLS liczy się z wielkimi stratami spowodowanymi pandemią koronawirusa.
Nie wiemy też kto wyłoży te pieniądze i czy wykupi także udziały od właścicieli mniejszościowych. Są nimi Phil Rawlins, Albert Friedberg oraz Jed Kaplan. Ten ostatni dołączył do klubu z Florydy pod koniec września.
Jestem absolutnie zwariowany na punkcie sportu, przede wszystkim piłki nożnej. Niby często mówię, że czas zmienić branżę, ale to czcze gadanie, gdyż jestem pracoholikiem, a taka praca sprawia mi mnóstwo radości.