Ostatecznie 55 milionów złotych kosztowało wybudowanie nowoczesnego Centrum Badawczo-Rozwojowego Akademii Lecha we Wronkach. Z tej kwoty blisko 20 milionów „Kolejorz” otrzymał w ramach „Programu inwestycji o szczególnym znaczeniu dla sportu” Ministerstwa Sportu i Turystyki. Niedawno zakończyła się budowa, a we wtorek po południu nastąpiło oficjalne otwarcie i symboliczne przecięcie wstęgi. – Ta inwestycja ugruntuje naszą pozycję najlepszej akademii w Polsce i wpisuje się w rok obchodów stulecia klubu – mówi prezes Lecha Poznań, Karol Klimczak.
Nieco ponad dwa lata temu ogłoszono początek największej inwestycji w historii klubu. W kwietniu 2021 r. nastąpiło podpisanie umowy z generalnym wykonawcą – firmą Projprzem Budownictwo. Po półtora roku od symbolicznego „wbicia łopaty” prace zostały ukończone i Centrum Badawczo-Rozwojowe jest gotowe do przyjęcia czterech zespołów klubowej akademii.
Warto w tym momencie podkreślić, że początkowo koszty szacowano na 40 milionów złotych. Ostatecznie jednak w związku z sytuacją ekonomiczną na świecie zamknęły się w kwocie znacznie wyższej, bo 55 mln zł.
– Jesteśmy dumni z tego, że rok 2022, kiedy świętujemy stulecie Lecha, jest tak obfity w ważne dla nas wydarzenia. W marcu był kapitalnie opakowany mecz rocznicowy z Jagiellonią Białystok, dwa miesiące później świętowaliśmy ósme mistrzostwo Polski, a latem weszliśmy do fazy grupowej europejskich pucharów, w których piszemy znów piękną historię i po pokonaniu w czwartek Villarreal 3:0 po raz trzeci zagramy w Europie na wiosnę. Rok jubileuszowy jest również ważny ze względów inwestycyjnych. Dziś otwieramy Centrum Badawczo-Rozwojowe, a w kolejce jeszcze czeka klubowe muzeum – podkreśla prezes Klimczak.
Sama bryła głównego budynku Centrum Badawczo-Rozwojowego ma nawiązywać do lechowej identyfikacji i historii, czyli kolejarskiego rodowodu. Stąd łatwo dostrzec, że budowla przypomina kształtem lokomotywę z wagonami. A w środku mamy mocne nawiązania do wychowanków. Zresztą na oficjalnym otwarciu gościli Marcin Kamiński oraz Kamil Jóźwiak, a także ci, którzy są w tej chwili w pierwszej drużynie prowadzonej przez trenera Johna van den Broma.
– Istotne znaczenie ma dla nas także aspekt wychowanków, stąd też postanowiliśmy nazwać niektóre sale dydaktyczne czy rekreacyjne od imienia i nazwiska tych piłkarzy, którzy obecnie reprezentują nasz kraj czy występują w najsilniejszych europejskich ligach. Dlatego mamy siłownię imienia Jana Bednarka czy salę konferencyjną imienia Jakuba Modera, to pokazuje chłopakom mieszkającym na co dzień w akademii, że każdy z nich ma szansę stać się częścią tego obiektu w przyszłości. W holu głównym znajdują się także specjalne tory z umieszczonymi nazwiskami najwybitniejszych zawodników wywodzących się z naszej akademii. To naturalny pomysł naszej grupy roboczej, podobnie zresztą jak umieszczenie sylwetek niektórych z nich na głównej fasadzie skills.lab – tłumaczy Marcin Wróbel, dyrektor Akademii Lecha.
Lech wzoruje się na najlepszych
W budynku głównym są pomieszczenia dla trenerów, kadry zarządzającej oraz dedykowane wypoczynkowi zawodników. Zaplanowano również salę do treningu funkcjonalnego, zaplecze medyczne, szatnie oraz pełne zaplecze organizacyjno-socjalne, a także osiemdziesiąt miejsc noclegowych. Znajdują się tutaj również sale wykładowe, bo od września Lech ma swoją szkołę. To Niepubliczne Liceum Ogólnokształcące Szkoła Mistrzostwa Sportowego. Piłkarze z trzech grup młodzieżowych oraz drugoligowych rezerw mają na miejscu edukację.
Obok głównego budynku za jedną z bramek stoi natomiast nowoczesny symulator piłkarski – skills.lab. To rozwiązanie unikatowe w naszej części Europy. Identyczne posiada m.in. Bayern Monachium. To najnowocześniejszy i najbardziej zaawansowany system wspierający proces treningowy zawodników. To kilkaset zautomatyzowanych programów treningowych ukierunkowanych na rozwój umiejętności technicznych, koordynacji ruchowej, szybkości podejmowania decyzji, techniki podań oraz strzałów.
– Nie spotkałem jeszcze osoby, która miałaby na tym polu negatywne odczucia. Każdy zawodnik, który wchodzi do symulatora czuje, że stanowi centralny punkt procesu treningowego. Jest on ściśle nakierowany na indywidualny rozwój przy użyciu nowoczesnej technologii, co już samo w sobie powoduje u młodego człowieka pozytywne emocje. Pewnym wyzwaniem jest oczywiście przełożenie treningu z symulatora na ten z boiska trawiastego i odwrotnie. Trzeba znaleźć pierwiastek je łączący, ale już na dziś jesteśmy w stanie zidentyfikować, nad którymi elementami sprawiającymi trudność na murawie możemy pracować w skills.labie – podkreśla dyrektor Wróbel.
Jestem absolutnie zwariowany na punkcie sportu, przede wszystkim piłki nożnej. Niby często mówię, że czas zmienić branżę, ale to czcze gadanie, gdyż jestem pracoholikiem, a taka praca sprawia mi mnóstwo radości.